Drugoligowe rozgrywki tenisa stołowego zakończone! Po niezwykle interesującym sezonie, zielonogórzanie ulokowali się na najniższym stopniu podium. Czy wszystko poszło zgodnie z planem? O podsumowanie poprosiliśmy członka Zarządu, a jednocześnie zawodnika KU AZS Uniwersytetu Zielonogórskiego – Kamila Schauera.

Sezon 2019/20 oficjalnie zakończony w drugoligowych rozgrywkach tenisa stołowego. Czy ostatecznie zajęte III miejsce daje radość czy pozostawia lekki niedosyt w związku z przedwczesnym zakończeniem gier?

Na sezon 2019/2020 mieliśmy prosty cel. Wygrać ligę i walczyć w barażach o awans. Cała pierwsza runda i połowa drugiej, zweryfikowała nasze ambicje i przekonaliśmy się na własnej skórze, że liga jest piekielnie mocna i wyrównana. Uważam, że miejsce które zajęliśmy daje powody do radości, lecz niedosyt na pewno pozostanie. Do lidera brakowało tylko 2 punktów. Pozostałe mecze mieliśmy rozegrać we własnej hali. Niestety nie było nam pisane dokończyć tego sezonu, tak jak planowaliśmy.

Już w pierwszych kolejkach zapowiadałeś, że w tym sezonie nie można pozwolić sobie na potknięcie. Jedna „wpadka” mogła faktycznie kosztować Was utratę miejsca w play-off?

Do końca trzeba było walczyć. Różnice między zespołami były minimalne. Dopuszczaliśmy nawet myśl, że o miejsce w czołowej czwórce będą decydować małe punkty. Najlepszym przykładem na to, że te różnice nie były duże, jest zespół z Głoski. Przez cały sezon byli liderami rozgrywek, by w dwóch ostatnich meczach rundy odnieść dwie porażki (w tym jedną z nami, stosunkiem 7-3). Ta końcówka kosztowała ich wiele, bo spadkiem na 5 pozycję. W konsekwencji była to walka nie o awans, a o utrzymanie.

Tenisiści stołowi AZS Uniwersytetu ZielonogórskiegoTenisiści stołowi AZS Uniwersytetu Zielonogórskiego od lewej: Radosław Żelengowski, Kamil Schauer, Oskar Sroczyński, Tomasz Lubik, Mateusz Żelengowski, Jakub Leśniewski, Daniel Bobek.

Ekipa AZS UZ to zespół składający się głównie z uczniów i studentów. Myślicie, że byliście w stanie osiągnąć cel i namieszać w końcowej tabeli?

Terminarz drugiej rundy ułożył się tak a nie inaczej. Pierwsze trzy mecze graliśmy na wyjeździe, na innych stołach czy też innymi piłeczkami. Nie szukamy tutaj wymówek, lecz wiemy jakim atutem potrafi być własna sala. My niestety w drugiej rundzie nie zagraliśmy żadnego meczu u siebie. Uważam, że mentalnie byliśmy przygotowani na 200%.

Tegoroczne mecze bywały niezwykle zacięte. Czy poziom drugoligowych rozgrywek poszybował w górę? Byliście na to gotowi?

Gram w II lidze już kilka dobrych lat i wydaje mi się, że ta w sezonie 2019/2020 była najsilniejsza w jakiej dotychczas przyszło mi grać. Przed sezonem, w składzie zaszło kilka zmian. Uważam, że wyszły one na plus. Czasem warto coś zmienić, bo wychodzi to na dobre, tak było w naszym przypadku. Jako drużyna funkcjonujemy znakomicie.

W biało-zielonych barwach najmłodszym zawodnikiem jest 15 latek, który jednocześnie w tym sezonie okazał się punktowym liderem AZS UZ. Mateusz Żelengowski, bo o nim mowa, zajmuje również czołowe lokaty w Grand Prix. Czy to prawdziwy talent?

Mateusz gra z nami już drugi sezon. Poczynił ogromny postęp na przestrzeni dwóch lat. W głębi ducha czuliśmy, że w tym roku będzie naszym najsilniejszym punktem i to przede wszystkim dla niego chcieliśmy zrobić ten awans. Mati ciężko pracuje na treningach, potrafi wygrywać z zawodnikami starszymi oraz z wyższych lig. Aby dalej się rozwijać potrzebuje grać z coraz lepszymi graczami. Mam nadzieję, że za kilka lat będziemy mogli zobaczyć Mateusza w Polskiej Superlidze.

Mateusz Żelengowski

Dzieli Was wiekowa przepaść. Wspominałeś, że jako drużyna funkcjonujecie znakomicie. Jak więc wyglądają Wasze relacje? Opiekujecie się Nim jak młodszym bratem?

Tak, to prawda! Dzieli nas kilka, a nawet kilkanaście lat różnicy. Kiedy Mateusz zaczął przychodzić do naszego Klubu, mówił do nas “Dzień dobry”. Oczywiście, jesteśmy przyjaciółmi na sali, jak i poza nią. Wspieramy się, pomagamy sobie, rozmawiamy nie tylko w sprawach “zawodowych”, ale także o życiu prywatnym.

W ciągu ostatnich tygodni nie mogliście się spotkać w jednej sali. Jak trenowaliście? Czy powstały jakieś inicjatywy domowej aktywności?

Kontakt z chłopakami utrzymujemy na bieżąco. Każdy z nas, w miarę możliwości ćwiczył w domu. Mateusz akurat miał najlepsze warunki, gdyż posiada stół w domu, a jego Tata też jest aktywnym zawodnikiem AZS UZ. Ja też staram się ćwiczyć w pojedynkę. Skaczę na skakance, biegam i już nie mogę doczekać się powrotu do wspólnych treningów.

Dziękuję za rozmowę!

zdjęcie główne: Magdalena Kowolik, na zdjęciu: Kamil Schauer podczas Półfinałów AMP w Tenisie Stołowym – Cieszyn, 2018r.

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj