Najbardziej utytułowany klub w polskim rugby wrócił do Ekstraligi. W najwyższej klasie rozgrywkowej szybko przeżyli trudne lądowanie. Ich celem jest utrzymanie, bo na Bielanach nikt nie chce, żeby to była tylko krótka przygoda.
Ostatnie lata dla rugbystów AZS AWF Warszawa nie należały do udanych. Ich 16. tytuł mistrzów kraju zdobyty w 2008 roku nie pociągnął za sobą kolejnych sukcesów, a wręcz przeciwnie. Pięć lat później drużyna z warszawskich Bielan zajęła ostatnie miejsce w tabeli ekstraligi. Upadek sekcji dopełnił się, gdy ta zniknęła z mapy Polski na kolejne dwa sezony. Dzięki byłym graczom zaczęła odbudowa sekcji od II ligi, czyli od trzeciego poziomu rozgrywek.
– Odbudowa AZS AWF rozpoczęła się od zawodniczek i zawodników, którzy najpierw zaczęli grać w siódemki. Później znów powstała drużyna rugby 15, która awansowała do I ligi. Ja dołączyłem do klubu trzy lata temu. AZS znajdował się wtedy w dole tabeli. Mieliśmy mało zawodników, ale wzięliśmy się za szkolenie. Przyszło też wielu chłopaków z różnych sportów. Udało nam się zbudować drugą drużynę. To był cały proces w który zaangażowane było dużo osób. Nie wszyscy grają do tej pory, ale wciąż działają oraz starają się nam pomagać albo grają i wzmacniają drugą drużynę – opowiada Julio Brzeziński, trener rugbystów AZS AWF Warszawa.
Ubiegły sezon na zapleczu ekstraligi był dla nich bardzo udany. W rundzie zasadniczej zajęli drugie miejsce z dziewięcioma zwycięstwami na koncie. Lepsza była tylko Legia i to właśnie te dwie drużyny spotkały się w meczu finałowym o wygraną w I lidze. Pierwsza połowa należała do legionistów, którzy wygrywali 13:3. Ostatecznie jednak mecz wygrała ekipa AZS AWF Warszawa (26:17) i zdobyła mistrzostwo I ligi.
Po decyzji Polskiego Związku Rugby o powiększeniu ligi do 10 zespołów nie było potrzeby rozgrywania barażu z ostatnią drużyną ekstraligi. Na tę decyzję trzeba było chwilę poczekać, więc po meczu jeszcze nikt nie świętował awansu.
– Mistrzostwo ligi nas bardzo cieszyło, chociaż początkowo mieliśmy plan awansować w kolejnym sezonie. Chcieliśmy zagrać w barażu, żeby wiedzieć w jakim miejscu jesteśmy. Oczywiście trzeba się było liczyć z tym, że w barażu możemy przegrać, bo taki jest też sport. Jednak jak była szansa awansu, to trzeba to wziąć na siebie. Porozmawialiśmy i ustaliliśmy, że teraz czy za rok, to problemy będą takie same. Problemy kadrowe czy finansowe zawsze będą podobne – mówi trener AZS AWF Warszawa.
Powrót po 12 latach do najwyższej klasy rozgrywkowej dla AZS AWF Warszawa okazał się trudnym doświadczeniem. Do pierwszego wyjazdowego meczu z Pogonią Siedlce azetesiacy nie przystąpili z powodu problemów kadrowych. Tydzień później na boisku OSiR Bemowo ulegli Budowlanym Łódź 17:94. W następnej kolejce AZS AWF zagra na wyjeździe z aktualnymi wicemistrzami Polski – Orkanem Sochaczew. Zapowiada się trudna walka o pierwsze punkty.
– Jest trudno, ale staramy się być cierpliwi. Na inaugurację mieliśmy braki kadrowe na ważnych pozycjach. Dopiero przed meczem z Łodzią mieliśmy jedne zajęcia, na których wszyscy trenowali. Na pewno pierwsze mecze będą bardzo trudne, ale z czasem będzie już tylko lepiej. Mamy bardzo młody zespół i potrzebujemy trochę doświadczenia. Pierwsza porażka była wysoka, ale nastroje są dobre. Między I ligą a ekstraligą widać fizycznie dużą różnicę. My staramy się grać w wysokim tempie, więc tu jakoś nie widzę przepaści. Tu są jak drużyny z wysokim budżetem, które walczą o medale i mają profesjonalnych zawodników a my jesteśmy amatorami – mówi Julio Brzeziński.
Celem rugbystów AZS AWF Warszawa w nadchodzącym sezonie będzie utrzymanie w ekstralidze. – Pierwszą rundą chcemy wykorzystać na zdobycie doświadczenia i sprawdzenie, co musimy poprawić. Trzeba być cierpliwym, ale chcemy tu zostać, żeby to nie była tylko fajna i krótka przygoda – kończy trener AZS AWF.
Foto: Franciszek Wasiewicz