Kamil Sieradzki zajął piąte miejsce w finale 200 m stylem dowolnym na trwających mistrzostwach świata w pływaniu w Singapurze. Pływak AZS AWF Katowice popłynął niewiele wolniej niż w półfinale.

Podopieczny trenera Jakuba Karpińskiego zachwycił w poniedziałkowym półfinale, poprawiając własny rekord kraju o ponad sekundę (1:45.00) i awansując z trzecim czasem do finału. We wtorkowym wyścigu Sieradzki długo utrzymywał się w ścisłej czołówce, jeszcze na ostatnim nawrocie był trzeci. Ostatecznie ukończył rywalizację na piątym miejscu z wynikiem 1:45.22.

– Przyjeżdżając tu po cichu liczyłem na finał, a że to będzie piąte miejsce w finale to nigdy bym się nie spodziewał. Faktycznie tam na tym nawrocie byłem trzeci, ale myślę, że i ja też dobrze popłynąłem, i też stawka była naprawdę fenomenalna. Nie pamiętam, na których mistrzostwach świata pierwsze dwa miejsca były aż takie szybkie. Nie mogę ukrywać, że naprawdę te ostatnie pięćdziesiąt metrów już mnie bolało – mówił Sieradzki.

Radości ze świetnego występu swojego podopiecznego nie krył trener Jakub Karpiński.

– Była ogromna radość i niesamowite emocje móc obserwować swojego zawodnika w finale mistrzostw świata. Po prostu jestem niesamowicie dumny. Nie mogę powiedzieć, że czułem zaskoczenie tym rekordem Polski, bo podejrzewałem, że Kamil może szybko popłynąć, natomiast nie będę kłamać, że ten czas 1:45.00 to jest czas niesamowity. Kamila stać na to, żeby już na stałe wejść do tej światowej czołówki, w której zresztą już jest i myślę, że stać go na to, żeby pływać jeszcze półtorej sekundy szybciej – mówił po finale.

Przed zawodnikiem AZS AWF Katowice start indywidualny na dystansie o połowę krótszym. Eliminacje 100 m stylem dowolnym zaplanowano na środę.

– Cel na rano to na pewno dostać się do półfinału, a po tej dzisiejszej dwusetce może to być ciężkie, bo mogę być trochę zmęczony, ale myślę, że dobrze podziałaliśmy z fizjoterapeutą i z trenerem – przyznał Sieradzki.

Fot. Rafał Oleksiewicz/PZP