Mistrzyni Europy w pchnięciu kulą z 2018 roku do Tokio nie jedzie w roli faworytki. Czy możliwy jest powrót do formy z pamiętnych mistrzostw w Berlinie?
Wielkimi krokami zbliżają się igrzyska olimpijskie. Powoli już czujesz większą ekscytację? Pojawiają się jakieś dodatkowe emocje?
Na pewno w jakimś sensie czuję! Myślę, że 100% tego uczucia daje odbiór sprzętu na zawody (śmiech). Ostatnie dni przed ślubowaniem i wylotem zdecydowałam się zostać na obozie w Gdańsku, właśnie po części dlatego, żeby zbyt wcześnie nie odczuwać niepotrzebnej presji.
Nie wszystko z pewnością w tym roku układało się po Twojej myśli. Z powodów zdrowotnych opuściłaś choćby lutowe Halowe Mistrzostwa Europy w Toruniu. Jak teraz wygląda sytuacja zdrowotna? Wszystko w porządku?
Opuściłam halę, ponieważ miałam “COVID”… Niestety wirus dopadł także mnie i trzymał dosyć długo. Bardzo chciałam startować, bo lubię halę, ale jednak los chciał inaczej i oglądałam zawody z kanapy.
Jak wszyscy wiemy, igrzyska odbywają się nie jak pierwotnie to było w planach w 2020, a w 2021 roku. Patrząc tylko na aspekty sportowe ten dodatkowy rok zadziałał dla Ciebie na plus?
Czy ten rok coś mi dał? Wydaje mi się, że niewiele. Może tylko większy ból kolana niż przed rokiem (śmiech). A tak na poważnie, nic się u mnie nie zmieniło.
Za Tobą sporo startów. Do mistrzostw Polski nie pękła granica 18 metrów. Ale w Poznaniu to się zmieniło i pojawiło się, jak sama mówiłaś, światełko w tunelu.
Długo nie startowałam. Pierwszy występ w Oleśnicy to była jakaś totalna porażka. Nie traktuję tego jako zawodu, nie będę się żaliła. Co do późniejszych moich startów, wyniki nie były dobre, dużo pchnięć było spalonych ‒ czasem dalekich.
Rok 2018 był zdecydowanie najlepszy w Twojej karierze. Zdobywałaś wtedy mistrzostwo Europy, pchając 19.33. Powrót do takiej dyspozycji jest realny?
Mam nadzieję, że tak. To znaczy myślę, że jest na to szansa. Tylko jest jedna różnica w porównaniu do 2018 roku: wtedy nie miałam problemów zdrowotnych, a teraz tego niestety nie mogę powiedzieć.
To będą Twoje drugie igrzyska. W Rio de Janeiro nie udało się przebrnąć eliminacji. W co celujesz tym razem?
Celuję po prostu w jak najlepszy rezultat!
Ten start w Brazylii z 2016 roku sprawia, że teraz podchodzisz spokojniej do igrzysk w Japonii, czy jednak ta impreza zawsze wyzwala tak samo duże emocje?
Podchodzę zdecydowanie bardziej spokojnie. Wiem już, czym są igrzyska i jakie emocje im towarzyszą. Dlatego też stres jest dużo mniejszy.
fot. Paweł Skraba