Po fantastycznym finale rozegranym przy pięknej pogodzie, w obecności tłumu kibiców na mecie, Zofia Stelmach (AWF Kraków) i Antoni Szczepanik (AGH Kraków) wywalczyli tytuły akademickich mistrzów Polski w slalomie. Ostatni dzień zmagań, podobnie jak w latach ubiegłych, był prawdziwą ucztą dla fanów narciarstwa alpejskiego.
Ostatni dzień akademickich mistrzostw Polski to tradycyjnie finał slalomu. Jest to najprzyjemniejszy moment całego czempionatu – czas aż tak nie goni jak w trakcie zawodów gigantowych, więc można się delektować wydarzeniami na stoku. Ponadto bardzo często pożegnanie z akademickim sezonem przebiega przy wspaniałej pogodzie. Nie inaczej było dziś.
Rywalizację o medale o 9.00 rozpoczęli panowie. I było to otwarcie zaskakujące. Po przejeździe czterech najwyżej rozstawionych zawodników tylko Antoni Szczepanik zachował szansę na medal. Adam Sobota (PP Poznań) i Paweł Jaksina (AGH Kraków) wypadli z trasy, a Dominik Białobrzycki (AWF Katowice) zdołał dotrzeć do mety, ale strata ponad trzech sekund do lidera nie napawała optymizmem. Trasę najszybciej pokonał Adam Chrapek (PŚ Gliwice), który na półmetku wyprzedzał Antka o 0,18 sek. Trzeci na mecie Szymon Mitan (AGH Kraków) miał już ponad sekundę straty i tylko iluzoryczne szanse na tytuł.
Po krótkiej przerwie do akcji wkroczyły panie. Wszyscy spodziewali się powtórki z akademickiego Pucharu Polski i walki Iwony Kohut (AWF Wrocław) z Heleną Kubasiewicz (ALK Warszawa), być może z małym atakiem ze strony świetnej w eliminacjach Aleksandry Pluty (UAM Poznań). Bombę odpaliła natomiast Zofia Stelmach, która nie dała się jeszcze poznać w akademickim środowisku (pojawiła się tylko na zawodach AZS Winter Cup w Szczawnicy, gdzie dwukrotnie była czwarta). Zawodniczka z krakowskiej AWF wypracowała całkiem pokaźną zaliczkę (0,57 sek.) nad Heleną. Z trzecim rezultatem na metę dotarła mistrzyni w gigancie Hanna Miśniakiewicz (UWr Wrocław). Czasy, które dawały nadzieję na walkę o medale, uzyskały jeszcze tylko Iwona Kohut i Ola Pluta.
Start do drugiego przejazdu został opóźniony o 20 minut, ponieważ użyto salmiaku do utwardzenia trasy i trzeba było poczekać, aż ta zrobi się gotowa do jazdy. Warunki były doskonałe, na starcie 15 najlepszych pań i 30 panów. Na mecie na najlepszych czekał fotel lidera i rozemocjonowani kibice (na żadnych zawodach w Polsce nie jeździ się przy takiej publiczności). Moment, gdy stoi się na starcie do drugiego przejazdu wśród najlepszych slalomistów, w oddali w promieniach słońca skrzą się ośnieżone Tatry, a w dole czeka tłum, pamięta się i przywołuje w głowie przez lata. Ciężko o przyjemniejszą chwilę dla zawodnika w całym sezonie. Wróćmy jednak do wydarzeń na trasie. Rozpoczęły dziewczęta, ale ich występ poprzedziła mała niespodzianka. Karol Miśkowiec, który pełnił rolę przedzjeżdżacza zatrzymał się w połowie slalomu, a jako zmienniczka pojawiła się wielokrotna mistrzyni Polski i najbardziej utytułowana zawodniczka AZS Winter Cup Karolina Klimek. Miły akcent.
Doskonały przejazd wykonała Iwona Kohut. Później okazało się, że był to najlepszy czas, ale jednak słabszy występ w pierwszym, nie pozwolił myśleć o tytule. Iwona pozostała na fotelu lidera do momentu, gdy na górze zostały tylko dwie zawodniczki. Helena Kubasiewicz objęła prowadzenie, ale jej przejazd nie był idealny. Przed niepowtarzalną szansą stanęła Zofia Stelmach. Debiutująca w mistrzostwach zawodniczka wytrzymała ciśnienie i zwyciężyła, rozbudowując przewagę nad Heleną do 1,18 sek. Radości nie było końca.
Nie był to jednak koniec emocji. Chwilę później z tą samą trasą zmierzyli się panowie. Oprócz Jana Guziaka (UEK Kraków) cała czołówka dotarła do mety bez większych problemów. Długo na fotelu lidera przebywał autor najlepszego czasu drugiego przejazdu Dominik Białobrzycki. Zmienił go, będący w świetnej dyspozycji podczas całych mistrzostw, Jakub Zastawny (PŚ Gliwice). Zgodnie z przewidywaniami medale zdobyli trzej najlepsi zawodnicy po pierwszym przejeździe. Brąz wywalczył Szymon Mitan, a o złoto starli się dwaj najlepsi alpejczycy w przekroju całego akademickiego sezonu. Zaczął Antoni Szczepanik, który świetnie wykonał swoją robotę. Wszystko zależało od Adama Chrapka. Zegar bezlitośnie odliczał sekundę po sekundzie i musiał to robić o 0,57 sek. dłużej niż podczas przejazdu poprzednika. Była to za duża strata i Antek mógł unieść ręce w geście tryumfu. Spokojny na co dzień zawodnik nie ukrywał radości i cieszył się jak dziecko. Wspaniały moment wspaniałych mistrzostw Polski.
O 19.00 podsumowanie mistrzostw i dekoracja najlepszych zawodników w zakopiańskim klubie Dworzec. Będzie to ostatni akcent akademickiego sezonu. Na kolejne zawody poczekać trzeba będzie do grudnia, kiedy wystartuje AZS Winter Cup.
Szersza relacja, wypowiedzi zawodników oraz materiały filmowe z rywalizacji na stronie patrona medialnego AMP w Narciarstwie Alpejskim: www.ntn.pl
Komplet wyników na oficjalnej stronie zawodów: www.azs.waw.pl/ampnarty