Marcin Lewandowski (AZS UMCS Lublin) zdobył w piątek w Toruniu srebrny medal w biegu na 1500 metrów. Przez chwilę po dyskwalifikacji zwycięzcy Norwega Jakoba Ingerbrigtsena był mistrzem Europy, ale protest Norwegów został uznany i przywrócono kolejność, w jakiej zawodnicy przekroczyli linię mety.
Obrońca tytułu zajął w finale drugie miejsce i był pewny, że piątkowego wieczoru opuści Arenę Toruń ze srebrnym medalem. Kilka minut później sędziowie dostrzegli jednak, że Ingerbrigtsen już na pierwszym łuku postawił nogę poza swoim torem i podjęli decyzję o jego dyskwalifikacji. W tej sytuacji złoty medal przypadł Lewandowskiemu. Norwegowie odwołali się jednak od tej decyzji, a wyniki uzyskane na mecie uznano za oficjalne.
– Ingebrigtsen był dziś po prostu lepszy, czy ja to wygrałem, bo on jest zdyskwalifikowany, czy też nie, to tego się nie zmieni. Przegrać z nim w twardej rywalizacji to żadna ujma, bo to zawodnik, który w tym roku prawie poprawił rekord świata. Wiedziałem, że on zaatakuje, ale nie sądziłem, że zrobi to tak szybko. On jednak od początku wiedział, że musi narzucić szybkie tempo. To była jego jedyna szansa na wygranie ze mną – mówił Lewandowski.
Lewandowski nie ukrywa, że bardzo żałuje, iż na trybunach nie może być kibiców. – Zamiast słyszeć ich doping i patrzeć na ich twarze, robiłem rundkę honorową i patrzyłem na swoje awatary. Przykre – dodał.
Znakomicie w półfinale 400 metrów kobiet zaprezentowała się Justyna Święty-Ersetic (AZS AWF Katowice), ustanawiając nowy rekord Polski – 51,34 s.
– Czuję się znakomicie. To są moje mistrzostwa, jestem u siebie i bardzo chcę to wykorzystać. Rekord Polski już w półfinale? Wow, zupełnie się tego nie spodziewałam. Myślałam oczywiście o pobiciu tego rekordu, ale dopiero w finale. Zależało mi jednak oczywiście także na bardzo dobrym półfinale, żeby w finale dostać lepszy tor. I to się udało – mówiła Święty-Ersetic.
Polka z drugim czasem weszła do sobotniego finału, bo w ostatniej serii czas lepszy o 0,17 s osiągnęła fenomenalna Holenderka Femke Bol. – Niestety dziś muszę uznać wyższość Femke. Ona jest fenomenalna w tym sezonie. Ale ja będę walczyła do samego końca, o każdą setną sekundy, a co z tego wyjdzie to zobaczymy. Dziękuję za doping dziewczynom ze sztafety, rano kibicowała mi tylko Gosia Hołub, a teraz dojechały też pozostałe dziewczyny ze sztafety i od razu przyszły do hali, by mi pomóc. Dziękuję – dodała najszybsza Polka na dystansie 400 metrów.
Pecha w półfinałowym biegu na 400 metrów miał Kajetan Duszyński (AZS Łódź). Polak kapitalnie finiszował, ale przybiegł jako trzeci, przegrywając miejsce w finale o zaledwie jedną setną sekundy!
W sobotę w Arenie Toruń odbędzie się sześć finałów, w tym ten na 400 metrów kobiet z udziałem Justyny Święty-Ersetic.
Fot. Paweł Skraba.