Nasi tu byli

0
1840
Na stacji w Foreszczence, 1935 - 1938. Na fotografii pierwszy od lewej Józef Jaroszewski, właściciel zdjęcia. Fotografię z archiwum rodzinnego udostępnił Paweł Jaroszewski

Niespodzianka! Po ostatnim artykule o schronisku AZS pod Popem Iwanem doczekaliśmy się reakcji ze strony naszego południowo-wschodniego sąsiada. Polsko-Ukraińskie Towarzystwo Górskie zadeklarowało chęć odbudowy i prosi nas o pomoc.

Miesiąc temu napisałem dla Pasji AZS artykuł o naszym przedwojennym schronisku w Karpatach Wschodnich. Dziś zostały po nim jedynie niewielkie ruiny, malowniczo sterczące znad kosodrzewiny, a cały ten rejon należy do Ukrainy. Reakcją na ten artykuł była deklaracja Polsko-Ukraińskiego Towarzystwa Górskiego dotycząca jego odbudowy!

Ciekawa to rzecz i myślę, że nawet jeśli nie uda się wskrzesić tam schroniska, to zawsze może to być siłą napędową do wyjazdu naszych azetesiaków w Karpaty Wschodnie.  Choćby po to, by turystycznie powałęsać się w tych przepięknych stronach i pokłonić się ruinom, jako świadectwu działalności azetesiaków sprzed ponad 80 lat. Wiem, że już powstała taka myśl i teraz z niecierpliwością czekam aż dojrzeje.

Była też i druga niespodzianka, związana z naszym dawnym schroniskiem AZS Warszawa. Oto od cenionego badacza historii Karpat Wschodnich dr. Leszka Rymarowicza, dostałem cudowne zdjęcie, bo przedstawiające grupę czterech osób odpoczywających na ławeczce w drugiej połowie lat trzydziestych, przed szopą na której widnieje napis: AZS.

Ta stara szopa stała sobie w Foreszczence – przy jednym z przystanków kolei wąskotorowej z Worochty, położonym już w dzikim lesie u podnóża gór. Taki ostatni bastion cywilizacji, o ile starą szopę można nazwać cywilizacją. Tuż przy niej siadali na ławce ci, którzy szli w góry, a wśród nich studenci wędrujący do naszego schroniska.

W przypadku tego zdjęcia, widoczny na zdjęciu (pierwszy z lewej) to Józef Jaroszewski (ur. 1898). Od maja 1934 r. do marca 1939 r. był komendantem Komisariatu Straży Granicznej w nieodległym Żabiu (największej wsi w II RP!). Jego jurysdykcji podlegały schroniska AZS pod Pop Iwanem i Kopilaszem. Wolno więc domniemywać, że niejednokrotnie gościł w naszym schronisku pod Pop Iwanem (więcej o Józefie Jaroszewskim tutaj).

Po co ktoś malował na ścianie szopy nazwę naszego związku? Czy było to swoiste zaznaczenie swego terenu? Taki atawizm w rodzaju „Tu byłem”. A może znaczenie tego napisu było bardziej utylitarne? W latach trzydziestych był to teren zupełnie dziki. Wykorzystano więc ścianę szopy, aby studenci idący do schroniska AZS wiedzieli, że znajdują się na dobrej drodze.

Tak czy inaczej, zdjęcie może wzruszać, pokazując jeszcze jeden przejaw obecności AZS Warszawa na tym terenie.

Autor: Robert Gawkowski

Więcej o inicjatywie odbudowy schroniska AZS na profilu Польсько-Українське гірське товариство – Smotrich.