Maks Czeczotko – doktorant Instytutu Nauk o Żywieniu Człowieka w Szkole Głównej Gospodarstwa Wiejskiego w Warszawie. Wcześniej ukończył studia I i II stopnia na kierunku żywienie człowieka i ocena żywności również na tej uczelni. Aktywny zawodnik KU AZS SGGW, członek sekcji tenisa ziemnego, w której trenuje od 2010 roku, a od 2017 roku jest jej kierownikiem.
To także zawodnik i kierownik (od 2018 roku) sekcji ergometru wioślarskiego. Z zamiłowania i pasji podróżnik. Odwiedził m.in. Indie, Wietnam, Australię, Gruzję, Izrael czy Wyspy Kanaryjskie. Na co dzień naukowiec, prowadzący zajęcia dydaktyczne ze studentami na SGGW.
Maksie, jak zaczęła się Twoja przygoda z Akademickim Związkiem Sportowym?
Działalność w AZS-ie rozpocząłem w 2010 roku, kiedy zaczynałem studia na SGGW w Warszawie. Na początku zaczynałem z perspektywy zawodnika sekcji tenisa ziemnego. Najważniejsze wówczas dla mnie było reprezentowania mojej uczelni na zawodach. Aktywnie chodziłem na treningi, a od 2017 roku zacząłem działać jako wolontariusz podczas różnych zawodów organizowanych przez AZS Warszawa czy AZS SGGW. Na początku były to proste zadania, jak liczenie punktów, wieszanie banerów, czy sprzątanie po zawodach. Z czasem pojawiały się jednak zadania coraz ważniejsze i ambitniejsze. W 2017 roku, dzięki Arturowi Słomce, ówczesnemu prezesowi KU na SGGW pojechałem na Galę AZS, co było dla mnie ciekawym przeżyciem, bo praktycznie dopiero zaczynałem aktywną działalność w AZS-ie, a już mogłem poznać go od drugiej strony. W tym samym roku wziąłem udział w szkoleniu dla organizatorów Akademickich Mistrzostw Polski w sezonie 2017/2018, które odbyło się w Lublinie. Był to moment, kiedy wiedziałem już, że chcę się aktywnie angażować w działalność sportową. Podczas szkolenia zdobyłem nową wiedzę, poznałem wiele ciekawych osób, co przyczyniło się do wymiany doświadczeń i późniejszego, jeszcze głębszego wdrożenia się w działalność Związku. Na początku 2018 roku obyło się zebranie sprawozdawczo-wyborcze, po których stałem się członkiem Zarządu AZS na SGGW.
Jakie projekty udało Ci się do tej pory realizować działając w AZS?
Już w 2017 roku angażowałem się w wiele projektów sportowych. Były to między innymi: Varsoviada, zawody „Z SKSu do AZSu” czy Akademickie Mistrzostwa Warszawy i Mazowsza. Pierwszym większym projektem, przy którym miałem okazję pracować były Akademickie Mistrzostwa Polski mężczyzn w koszykówce, organizowane przez mój klub uczelniany. Odpowiadałem wówczas za przeprowadzenie turnieju na jednej z hal sportowych. Jednym z większych wyzwań podczas tej imprezy było czuwanie nad sprawnym przebiegiem transmitowania relacji na żywo ze wszystkich rozgrywanych meczów. Pomagałem również podczas różnych wydarzeń AZS Warszawa. Miałem swój udział w prowadzeniu stoiska AZS podczas Pol’and’Rock Festival 2018 w Kostrzynie nad Odrą. Przez pięć dni, w pięcioosobowej grupie z całej Polski czuwaliśmy nad promocją aktywności fizycznej i Akademickiego Związku Sportowego przy Akademii Sztuk Przepięknych. Była to doskonała możliwość poznania wielu ciekawych uczestników festiwalu, zobaczenia jak od wewnątrz wygląda tak duże wydarzenie oraz wyrobienia swojej opinii na jego temat. Później angażowałem się w Akademickie Mistrzostwa Polski w siatkówce kobiet, czy obozy sportowe organizowane na Mazurach przez AZS Warszawa. We wrześniu ubiegłego roku włączyłem się w realizację Europejskiego Tygodnia Sportu w Warszawie oraz związanego z nim pikniku sportowego. Wtedy odpowiedzialny byłem za przygotowanie strefy gastronomicznej dla wszystkich uczestników wydarzenia. Stanowiło to dosyć duże wyzwanie, ponieważ trzeba było przygotować wyłącznie menu wegańskie i wegetariańskie, ale na szczęście udało się. Pomagałem także przy organizacji Akademickich Mistrzostw Polski w żeglarstwie, dzięki czemu nauczyłem się na przykład wiązania węzłów. W tym roku angażowałem się w przygotowanie i realizację AZS Winter Cup w Kluszkowcach i Krynicy Zdrój. Każde zawody uczą mnie czegoś nowego, praca przy imprezach sportowych to szeroki wachlarz możliwości i każdy może znaleźć coś dla siebie.
Czego nauczyła Cię działalność w AZS?
Przede wszystkim tego, że nie ma rzeczy nie do wykonania. Tego, że wszystko jest możliwe, tylko trzeba mieć samozaparcie i wierzyć, że można zrealizować jakieś zadanie, nawet jeśli z początku wydaje się to bardzo trudne. Nauczyłem się komunikatywności, chętniej nawiązuję teraz nowe relacje. Zdobyłem wiedzę i umiejętności, jak zorganizować duże zawody sportowe od podstaw, a także nauczyłem się działania pod presją czasu czy dobrej organizacji swojego dnia, żeby osiągnąć zaplanowane cele. Nauczyłem się także poświęcania swojego czasu dla dobra ogólnego, żeby robić z innymi rzeczy, które mogą przynieść pożytek dla społeczeństwa. Dzięki zawodom i tym wszystkim działaniom, wciąż się doszkalam i rozwijam na wielu płaszczyznach, o których nigdy wcześniej bym nawet nie pomyślał.
Czy poleciłbyś dołączenie do AZS innym?
Oczywiście. AZS to przede wszystkim możliwość zdobycia doświadczenia w organizacji zawodów, poznanie wielu różnorodnych osób, poszerzenie swoich możliwości i być może w przyszłości zdobycie dobrej pracy. Jest to także możliwość rozwinięcia działalności AZS na swojej uczelni czy na poziomie ogólnopolskim. Możliwe jest tworzenie własnych wydarzeń. Można się tutaj nauczyć kierowania zespołem i pracy w grupie. Działalność w AZS to także szansa na rozwój osobisty, możliwość zdobycia ciekawych doświadczeń i poszerzenie swoich horyzontów, żeby się wielopłaszczyznowo rozwijać.
Jak AZS wpłynął na Twoje życie?
AZS wpływał na mnie dwuetapowo. W pierwszym etapie, pod kątem zawodniczym, ponieważ reprezentowałem uczelnię przez dziesięć intensywnych lat podczas zawodów. Śmieję się, że jestem chyba najbardziej utytułowanym doktorantem pod względem osiągnięć sportowych na SGGW. W tym roku oficjalnie chcę zakończyć karierę jako zawodnik. Planowałem to podczas tegorocznej edycji zawodów Akademickich Mistrzostw Polski w ergometrze wioślarskim, ale obecna sytuacja epidemiologiczna niestety mi przeszkodziła. Mam nadzieje, że jeszcze w tym roku uda się rozegrać te zawody, bo nie wiem, czy dam radę za rok reprezentować jeszcze wysoki poziom sportowy. Planuję obronę pracy doktorskiej na początek 2021 roku, co będzie wymagało bardzo dużo uwagi i czasu. Do tej pory jednak, jako zawodnik mogłem rozwijać się i spełniać, co sprawiało mi ogromną przyjemność i jestem za to wdzięczny.
W drugim etapie, rozwinąłem się pod kątem organizacyjnym. Poznałem wiele osób, nauczyłem się nowych dyscyplin sportowych. Mogłem też lepiej poznać samego siebie i swoje możliwości. Rozwinąłem się również manualnie, na przykład poprzez wiązanie różnego rodzaju węzłów, czy innych czynności z którymi nigdy wcześniej nie miałem styczności. Dowiedziałem się wiele o sporcie i różnych dyscyplinach sportowych. AZS wpłynął na mnie w sposób bardzo pozytywny, dlatego polecam, żeby działać w różnych organizacjach od najmłodszych lat!
Czy któryś z realizowanych przez Ciebie projektów szczególnie zapadł Ci w pamięć?
Największym wspomnieniem są dla mnie pierwsze Akademickie Mistrzostwa Polski w koszykówce, których mój AZS była organizatorem. Właśnie wtedy miałem najlepszą okazję, żeby sprawdzić się na wielu płaszczyznach i w różnorodnych działaniach. Pod względem organizacyjnym dużym wyzwaniem dla mnie było wtedy prowadzenie transmisji na żywo z całych zawodów. Bardzo dobrze je wspominam.
Jak spędzasz czas wolny? Stawiasz raczej na aktywność czy stagnację?
Zaliczam się zdecydowanie do osób aktywnych. Swój czas wolny spędzam na różnego rodzaju aktywnościach, które bardzo lubię. Są to na przykład biegi uliczne, ergometr wioślarski, siłownia, tenis ziemny, który od wielu lat trenuje, czy inne ćwiczenia fizyczne. Jeśli pogoda sprzyja, to codziennie staram się uprawiać jakąś aktywność. Jest to dla mnie bardzo ważne, że mimo, iż jestem naukowcem, prowadzę różne zajęcia dydaktyczne ze studentami i piszę artykuły naukowe, to potrafię znaleźć czas zarówno na sport, jak i naukę.
Czy darzysz szczególnym sentymentem jakieś osoby lub miejsca związane z AZS?
Jeśli chodzi o miejsce, to mazurski ośrodek AZS Wilkasy. Jest dla mnie miejscem, do którego zawsze z chęcią wracam. Stanowi bardzo dobrą bazę sportową, jest tam między innymi wiele kortów tenisowych, zarówno odkrytych, jak i zakrytych, a także piękne jezioro, na którym można uprawiać sporty wodne.
Dwie osoby bardzo mocno wpłynęły na moją działalność w AZSie. Są to Piotr Gielec i Justyna Czarnata. Piotra poznałem, kiedy trenowaliśmy jeszcze razem ergometr wioślarski na SGGW. Ja zaczynałem przygodę z tym sportem, a on był kierownikiem sekcji oraz złotym medalistą AMP w roku 2017. Później przeniósł się na Akademię Leona Koźmińskiego, a ja przejąłem jego rolę w sekcji. Jednak cały czas utrzymujemy ze sobą kontakt. Zaimponował mi wiedzą i swoją mądrością życiową, którą z otwartością się dzielił. Pomagał mi również przygotować się do zawodów, podczas których poszło mi bardzo dobrze, więc widać też dobrą rękę trenerską. Drugą taką osobą jest Justyna Czarnata, z którą współpracowałem w zarządzie KU AZS SGGW od 2018 roku. Cenię ją za wiele rzeczy. Za to, jaką jest osobą, za jej wiedzę oraz za to, jak bardzo angażuje się w projekty sportowe i działania, których się podejmuje. Współpracując z nią otrzymywałem bardzo duże wsparcie, za co jestem ogromnie wdzięczny. Obecnie studiuje we Wrocławiu, ale mimo to stale się ze sobą kontaktujemy.
Bardzo dziękuję Ci za rozmowę! Mam nadzieję, że Twój przykład pokaże innym osobom, że można być aktywnym w AZSie zarówno pod kątem sportowym, w końcu trenujesz już 10 lat, ale także organizacyjnym, łącząc to jednocześnie z pracą naukową i badawczą. Bardzo Ci tego gratuluję! Pokazuje tym niesamowicie Twoją siłę i zaparcie w drodze do celu!
Rozmawiała: Dominika Hoft
Foto: Archiwum prywatne