Reprezentacja Polski kobiet przystąpiła w czwartek do turnieju w curlingu podczas uniwersjady w Turynie. Na początek Polki zmierzyły się z bardzo mocnymi drużynami, przegrywając z Kanadą 1:9 i Włochami 5:7. W tym ostatnim meczu biało-czerwone, nie widząc już szans na wygraną, zrezygnowały w siódmej części, tzw. endzie.
– Włoszki były bardziej w zasięgu niż Kanada, my też graliśmy już lepiej i dostosowałyśmy się lepiej do warunków panujących na lodzie. Pierwszy raz gramy na takiej otwartej arenie, gdzie zupełnie inaczej się gra, są inne warunki – mówiła kapitan polskiej drużyny Julia Dyderska.
Studentka warszawskiej Szkoły Głównej Handlowej nie ukrywa, że fakt, iż po czternastu latach polski curling wrócił na uniwersjadę jest nie do przecenienia. – To bardzo ważny moment dla naszego sportu. Bardzo się cieszymy i mamy nadzieję, że w następnych latach też uda nam się tutaj być. Curling niestety nie jest popularny w Polsce, staramy się cały czas go popularyzować. Wśród studentów niestety też nie cieszy się wielką popularnością. Mam nadzieję, że uda się to zmienić i w przyszłości będziemy mieć więcej młodych trenujących osób – dodała.
A na co liczy polska kadra? – Mamy nadzieję na miejsca między 4, a 8. Do tego potrzebujemy przynajmniej dwóch wygranych – powiedziała Dyderska.
W piątek Polki rozegrają dwa kolejne mecze – o godz. 12 zmierzą się ze Szwecją, a o godz. 20 z Japonią. Zadanie będzie bardzo trudne, bo Japonki w czwartek wygrały oba swoje mecze bardzo wyraźnie, m.in. ze Szwedkami, które wcześniej pokonały Włoszki.