Podwójne powody do radości miała w ostatnie wakacje Aleksandra Głuszko. Studentka Akademii Wychowania Fizycznego w Warszawie i szczypiornistka APR Radom zdobyła medale Akademickich Mistrzostw Świata w piłce ręcznej halowej i plażowej. Wszystko w przeciągu zaledwie dwóch miesięcy.
Pod koniec czerwca w hiszpańskiej Antequerze Polki świętowały zdobycie brązowego medalu AMŚ w piłce ręcznej. W meczu o trzecie miejsce pokonały Czeszki 22:18. Do wyróżniających się zawodniczek tamtej drużyny należała Aleksandra Głuszko, która zagrała we wszystkich spotkaniach.
We wrześniu wychowanka MKS Ochota, która przez krótki czas reprezentowała AZS Uniwersytetu Warszawskiego, pojechała na AMŚ do Brazylii. Powołanie do reprezentacji plażowej otrzymała w ostatnim momencie, zastępując kontuzjowaną koleżankę. – Faktycznie dostałam szansę w ostatniej chwili, ale bardzo cieszę się że pojechałam i mogłam zaprezentować się tam dobrej strony – mówi Głuszko, której nazwisko szybko przyswoili latynoscy komentatorzy.
Podczas zawodów rozgrywanych w Rio de Janeiro Polki radziły sobie znakomicie. W półfinale pokonały Urugwaj po dogrywce (2:1), a w finale uległy Brazylii (0:2). Gospodynie po raz drugi w turnieju okazały się zbyt mocne dla biało-czerwonych, ale zdobycie srebra było wystarczającą nagrodą.
– Miałyśmy wymagający tydzień przygotowań i to na pewno zaprocentowało. Pokazałyśmy się z dobrej strony, ale trochę nam zabrakło do Brazylijek. Może nie odstawałyśmy samymi umiejętnościami, ale zgraniem. Czasem brakowało doświadczenia i chłodnej głowy. Dla większości z nas to była pierwsza tak duża międzynarodowa impreza w życiu. Każda z nas przed turniejem brałaby ten srebrny medal w ciemno – oceniła zawodniczka, która jako jedyna zdobyła medale AMŚ w dwóch odmianach piłki ręcznej.
Choć nazwa dyscypliny może wydawać się bardzo podobna, to w przepisach istnieje więcej różnic. – Obie odmiany mają swoją specyfikę. Gra na piasku jest bardziej wymagająca pod względem biegania i choć jest to tylko 20 minut gry, to podłoże sprawia, że wysiłek jest tam bardzo duży. Natomiast hala to moje naturalne środowisko. Medale z obu imprez smakują tak samo dobrze – ocenia z uśmiechem.
Podczas AMŚ w piłce ręcznej plażowej Polki były jedyną drużyną żeńską z Europy biorąca udział w turnieju. Nie dość, że obroniły honor Starego Kontynentu, to jeszcze budziły duże zainteresowanie. – W Brazylii rzadko widzi się grupę dziesięciu Polek, które wyróżniają się w tłumie mieszkańców Ameryki Południowej. Wyróżniałyśmy się językiem i inną karnacją. Gdy szłyśmy w dresach reprezentacji, to wiele osób nas zaczepiało. Dzięki temu też szybko nawiązałyśmy kontakt z Urugwajkami i Brazylijkami. To było bardzo fajne, bo mogłyśmy na ceremonii zakończenia razem się dobrze bawić oraz nawiązać ciekawe kontakty – opisuje.
Szczypiornistka dodaje, że razem z polskimi siatkarzami i siatkarkami plażowymi udało im się stworzyć zgraną ekipę. Bliższemu poznaniu pomogła im… awaria. – Jak miałyśmy czas, to chodziłyśmy na mecze siatkarzy i siatkarek, a jak oni mieli chwilę, to przychodzili na nasze spotkania. Byli też kibicować podczas finału. To było bardzo fajne, bo szybko nawiązaliśmy kontakt. W sumie to poznaliśmy się już w windzie w hotelu, bo nam się zacięła i mieliśmy trochę czasu – dodaje z uśmiechem studentka warszawskiej AWF, która kilka dni po powrocie z Rio obroniła swoją pracę licencjacką. To się nazywa dwutorowa kariera sportowa.