Sport nie zna granic, a na sukces nigdy nie jest za późno. Andrzej Stękała z KS AZS Zakopane dzięki udanemu początkowi sezonu w Pucharze Świata wskoczył do drużyny narodowej, a w miniony weekend należał do głównych bohaterów mistrzostw świata w lotach narciarskich w Planicy!

25-latek musiał przejść długą drogę, żeby wskoczyć na obecny poziom. Za młodu trenerzy nie widzieli w nim dużego talentu, ale Stękała nie odpuścił, tylko ciężką pracą starał się udowodnić, że się mylili. Już przed blisko pięcioma laty zdobywał punkty w cyklu o Kryształową Kulę. Nieoczekiwanie aż trzynaście razy wrócił z konkursów z punktami, a w Trondheim był nawet szósty. Sezon 2015/2016 w PŚ skończył na przyzwoitym, 34. miejscu. Wydawało się, że Stękała jest „skazany” na miejsce w kadrze, a Stefan Horngacher, nowy szkoleniowiec kadry, pomoże mu w drodze do światowej czołówki. Nic z tego – współpraca między trenerem a zawodnikiem z Dzianisza nie układała się najlepiej, a jej konsekwencją było wyrzucenie ze szkolenia centralnego.

Stękała się nie poddał – pomocną dłoń wyciągnął Maciej Maciusiak, opiekun kadry B, który umożliwił skoczkowi treningi z resztą podopiecznych. Żeby się utrzymać, podjął również pracę w… karczmie, jako kelner. Trenował z doskoku, ale marzeń o skakaniu z najlepszymi nie porzucił. „Chata Zbójnicka”, bo tak się nazywa lokal, do dziś pozostaje pracodawcą i sponsorem Stękały, który nawet w obliczu ostatnich sukcesów, nie zamierza rezygnować z dodatkowym zajęciem. Pamięta bowiem, kto w trudnych chwilach okazał mu niezbędne wsparcie.

fot. Rafał Oleksiewicz

Symptomy, że nie powiedział ostatniego słowa, Stękała wysyłał m.in. choćby podczas zeszłorocznej Letniej Grand Prix, gdzie trzykrotnie znajdował się na punktowanych lokatach (m.in. był ósmy w japońskiej Hakubie), czy na ostatnich mistrzostwach Polski, w których zdobył srebro. Prawdziwe „fajerwerki” zaserwował dopiero w pierwszych konkursach bieżącego sezonu. Najpierw, w Wiśle Stękała był dziewiętnasty, a ostatnio w Kuusamo – nawet jedenasty. W drugim z konkursów w Finlandii zajął 33. miejsce i niewiele brakowało do powiększenia dorobku. Tym samym przerwał czteroletnią przerwę od miejsc punktowych w PŚ.

Przed tygodniem zabrakło go na PŚ w rosyjskim Niżnym Tagile, gdyż wraz z kolegami z kadry wykuwał formę na mistrzostwa świata w lotach narciarskich w słoweńskiej Planicy. Kibicom przypomniał się ze znakomitej strony – Stękała w konkursie indywidualnym zajął niespodziewanie 10. miejsce, a w „drużynówce” (w zespole razem z Kamilem Stochem, Dawidem Kubackim i Piotrem Żyłą) dał prawdziwy popis. W dużej mierze dzięki jego fantastycznym próbom (indywidualnie miał 9. najwyższą, łączną notę) Polacy zakończyli zawody z brązowymi medalami, ustępując jedynie Niemcom i Norwegom. Dla Stękały był to debiut na tak dużej imprezie. Upust emocjom dał już po swoich lotach. Po drugiej próbie wykrzyczał: „Koniec!”, a w trakcie wywiadu na żywo w TVP Sport nie mógł zebrać słów, zalewając się łzami.

Najbliższa okazja do kolejnych udanych skoków Stękały już w następny weekend, w szwajcarskim Engelbergu (19-20 grudnia).

Artur Kluskiewicz