Chociaż przed tym spotkaniem obie drużyny zapewniły sobie utrzymanie w futsalowej ekstraklasie, to w nieco lepszych nastrojach święta spędzą zawodnicy Widzewa. Drużyna AZS UW Darkomp Wilanów przegrała z łodzianami 1:2 i pożegnała się już ze swoją halą w tym sezonie.

W piątkowy wieczór w hali przy ul. Wiertniczej rozpoczęła się 27. kolejka rozgrywek FOGO Futsal Ekstraklasy. Na parkiet wybiegły drużyny sąsiadujące ze sobą w tabeli i mające na koncie po 27 punktów. Mimo, że zespoły AZS UW i Widzewa miały już zapewnione utrzymanie, nie był to mecz o nic. Każdy zespół chce znaleźć się jak najwyżej w ligowej hierarchii. Dodatkowo warszawianie mieli zamiar zrewanżować się beniaminkowi za porażkę poniesioną w pierwszej rundzie (1:3).

Pierwsza połowa meczu należała do Widzewa, w drugiej lepszy był AZS, ale ostatecznie punkty jadą do Łodzi. Gracze Uniwerku oddali w tym meczu 60 strzałów na bramkę rywali, a Widzew tylko 33. Jednak najważniejsza statystyka to wynik tego spotkania.

Rezultat meczu otworzył Portugalczyk Joao Bernardes w piątej minucie gry, uderzając z rzutu wolnego. Chwilę wcześniej bramkę dla Widzewa mógł zdobyć Viacheslav Kozhemiaka, jednak trafił w słupek. W 13. minucie po odegraniu piłki przez Daniela Krawczyka do Jana Dudka ten ostatni zdobył gola na 2:0.

foto: Marcin Selerski

Podopieczni trenera Macieja Karczyńskiego próbowali odrobić straty. Michał Klaus uderzał z dystansu, ale w środek bramki i Dariusz Słowiński nie dał się zaskoczyć. W ostatniej minucie pierwszej połowy Witalij Lisniczenko po rozegraniu rzutu rożnego trafił w słupek bramki Widzewa. Na sekundy przed zakończeniem tej części gry uderzał jeszcze Maciej Pikieiwicz, ale nad bramką przeciwnika.

W drugiej połowie zespół AZS UW miał wiele dobrych okazji, ale zabrakło wykończenia. Gola mogła przynieść dwójkowa akcja Michała Klausa i Denisa Lifanowa, ale strzał kapitana azetesiaków trafił w słupek. Bardzo aktywny w ataku i odbiorze był też Witalij Lisniczenko, który często uderzał z dystansu. Próbował uderzać Michał Rabiej, ale znów bronił bramkarz Widzewa.

W 29. minucie bramkę na 1:2 zdobył Maciej Pikiewicz, który zachował się tak, jak na pivota przystało. Przyjął piłkę w polu karnym, mając rywala za plecami, zdołał się obrócić i uderzyć w długi róg bramki. To dodało wiary w sukces azetesiakom, którzy wysoko grali pressingiem i próbowali zdobyć wyrównującego gola.

Ostatnie pięć minut Widzew grał, mając na koncie pięć fauli i każdy kolejny oznaczać mógł rzut karny przedłużony. Łodzianie w tej części meczu głównie skutecznie rozbijali ataki, ale mogli też podwyższyć wynik. Z rzutu wolnego uderzał Maksym Pautiak, ale we właściwym miejscu był Lisnyczenko. Drużyna AZS spróbowała jeszcze gry w przewadze, ale nie przyniosło to efektu.

– W drugiej połowie zabrakło nam skuteczności, bo sytuacji mieliśmy mnóstwo. Na pierwszą połowę może za słabo wyszliśmy i Widzew nas zaskoczył, bo podeszli wysoko pressingiem. Mieli plan na ten mecz, ale to nie zmienia faktu, że w drugiej połowie powinniśmy zdobyć dwie-trzy bramki. W przeciągu całego meczu uważam, że byliśmy lepsi. Nie walczymy już o utrzymanie, tylko możemy cieszyć się z gry i mieć z tego więcej frajdy. Ale nie możemy sobie pozwolić na więcej luzu, bo widać, że tu każdy walczy o zwycięstwo – ocenił Michał Klaus, kapitan AZS UW Darkomp Wilanów.

foto: Marcin Selerski

Teraz drużynę AZS UW Darkomp Wilanów czeka wyjazdowe tourne po Górnym Śląsku. Kolejno zagrają z Piastem Gliwice, AZS UŚ Katowice i Clearexem Chorzów. Stołeczni azetesiacy zajmują w tabeli 11. miejsce z dorobkiem 27 punktów.

Natomiast AZS Uniwersytetu Śląskiego zajmuje 13. miejsce z dorobkiem 19 punktów i lokata ta oznacza udział w barażach. W sobotę katowiczanie zagrają z obrońcami tytułów mistrzów Polski – Piastem Gliwice.

AZS UW Darkomp Wilanów – Widzew Łódź 1:2 (0:2). Bramki: Pikiewicz (28) – Bernardes (5), Dudek (13).