Żeglarze AZS AWFiS Gdańsk pewni swego. „Lecimy po medal!”

0
720
fot. Robert Hajduk

W końcu stało się – na początku czerwca Paweł Kołodziński i Łukasz Przybytek  z AZS AWFiS Gdańsk, członkowie żeglarskiej załogi 49er Team Polska, otrzymali imienne nominacje na igrzyska olimpijskie w Tokio i wystąpią w klasie 49er. Z tym pierwszym porozmawialiśmy o powrocie do zdrowia po urazie czy nadziejach związanych ze startem w Kraju Kwitnącej Wiśni.

Proszę przyjąć gratulacje za imienną nominację na igrzyska olimpijskie w Tokio. Jeszcze w 2019 roku zdobyliście kwalifikację dla kraju, ale na ostateczną decyzję, kogo z biało-czerwonych zobaczymy w Japonii trzeba było poczekać blisko półtora roku.

– Z mojej strony ani przez chwilę nie miałem wątpliwości, że zdołamy zrealizować przygotowań do igrzysk. Kiedy tylko usłyszałem diagnozę o tym, iż mam złamaną kość udową, a wszystkie pozostałe partie ciała są całe, to byłem przekonany, że zdążymy z formą. Z wiarą trenowaliśmy ciężko, intensywnie i okazało się, że miałem rację. Cały 49er Team Polska, do spółki z Polskim Związkiem Żeglarskim i specjalistami z kliniki Rehasport, dał z siebie wszystko, dzięki czemu teraz możemy się spokojnie przygotowywać do startu w regatach olimpijskich.

Proces decyzyjny ze strony Polskiego Związku Żeglarskiego przedłużył się również z uwagi na kontuzję, której we wrześniu ubiegłego roku nabawił się pan podczas elitarnych regat Kieler Woche.

– Szczęśliwie jesteśmy na takim etapie przygotowań, że wraz z Łukaszem możemy już w pełni realizować się w regatach. Z moim zdrowiem jest tak, że na żeglowanie wystarczy mi sił, ale z długodystansowym bieganiem jeszcze muszę się wstrzymać.

Wróćmy do pańskiej kontuzji. To chyba dość rzadko spotykana sytuacja, że żeglarz doznaje urazu podczas regat, i to jeszcze w tak nietypowych okolicznościach.

– Na szczęście takie przypadki nie zdarzają się zbyt często. W trakcie wyścigu nastąpiło zdarzenie końca skrzydła niemieckiej łódki, która płynęła pod wiatr, z moim biodrem. To nadało na tyle dużą energię, że uderzyłem lewą nogą o nasze skrzydło. W tym momencie doszło do złamania kości udowej. Płynęliśmy z dużą prędkością, uderzenie było dość silne. Dobrze, że proces rehabilitacji mam już za sobą.

Jak wyglądał pański powrót do treningów?

– Stopniowo zaczęliśmy żeglować od marca. Wtedy było pierwsze wspólne zgrupowanie, podczas którego dozowaliśmy obciążenia – trochę na brzegu, a trochę żeglowania. Na pełne obroty z żeglowaniem przeszliśmy w maju, podczas obozu w Portugalii.

fot. 49er Team

To będą wasze trzecie kolejne igrzyska. Kiedy rozmawialiśmy ponad rok temu, już po pierwszym lockdownie, wspominał pan otwarcie, że z Przybytkiem zamierzacie lecieć do Tokio po medal, a nie jedynie odnotować start. Pańska kontuzja i tym samym przymusowa przerwa od wspólnych treningów sprawiają, że tamta deklaracja straciła na aktualności?

– W żadnym aspekcie nie mamy wątpliwości – jesteśmy w pełni przygotowani. Zamierzamy rywalizować w Tokio o zwycięstwo w regatach. Wiemy, jakich mamy przeciwników, że są świetnie wyszkoleni i potrafią nieźle żeglować. Ten, kto popełni jak najmniej błędów w ciągu trzynastu zaplanowanych wyścigów, ten będzie na topie. Jesteśmy gotowi, by walczyć ze światową czołówką o medale.

Wraz z Przybytkiem mają już panowie za sobą oficjalną próbę na japońskich wodach w Enoshimie.

– W Japonii startowaliśmy już w różnych warunkach atmosferycznych. Potrafi wiać od brzegu zmienny, słaby wiatr, ale potrafi również przyjść długa, oceaniczna fala. Jesteśmy przygotowani na każdą pogodę. Wyniki też nam sprzyjały. W 2017 roku byliśmy w Gamagori, na trochę innym akwenie niż w Enoshimie. Zajęliśmy tam trzecie miejsce. Podobnie było w Enoshimie rok później na Pucharze Świata, jak również w 2019 roku, w regatach przedolimpijskich. Wygraliśmy jeden z dwunastu wyścigów, a w starcie o medale znów byliśmy trzeci. Pokazaliśmy więc, że w Japonii potrafimy skutecznie żeglować.

Po regatach w Santander jak będą wyglądać wasze ostatnie tygodnie przed igrzyskami?

– Kończąc trzytygodniowe zgrupowanie w Hiszpanii, wrócimy do Polski i zaplanujemy odrobinę treningów ogólnorozwojowych. Będziemy stacjonować w Gdańsku, w Górkach Zachodnich. To też świetne miejsce do żeglowania, a przy okazji będziemy bliżej rodziny. Warto mieć kontakt z łódką do ostatnich dni przed wylotem.

Rozmawiał: Artur Kluskiewicz