Wiktor Głazunow, aktualny wicemistrz Europy w konkurencji C2 500 metrów, czeka na swoje drugie igrzyska i pierwsze olimpijskie podium. W kraju nad Sekwaną dwukrotnie zdobywał złote medale ME w… maratonie kajakowym. – Francja zawsze była dla mnie łaskawa. Po cichu liczę, że do trzech razy sztuka! – wierzy 30-letni zawodnik AZS AWF Gorzów Wielkopolski.
Głazunow od kilku lat jest niekwestionowanym numerem jeden w męskich kanadyjkach. Na poprzednich igrzyskach w Tokio oglądaliśmy go w dwóch konkurencjach: w C1 1000 m wygrał nawet ćwierćfinał, ale w półfinale musiał uznać wyższość rywali i ostatecznie został sklasyfikowany na 13. miejscu. W dwójce na 500 metrów z Tomaszem Barniakiem (AZS AWF Poznań) również wygrali ćwierćfinał i z trzeciego miejsca w półfinale awansowali do finału, lecz w wyścigu o medale przypłynęli na siódmej pozycji.
– To nie był zły występ na igrzyskach, szczególnie jeśli chodzi o dwójkę. Wraz z Tomkiem osiągnęliśmy pierwszy od 2008 roku finał w konkurencji C2 z udziałem Polaków – przypomina Wiktor, który w latach następujących po IO w Tokio na stałe wpisał się do światowej czołówki, choćby w jedynkach. W 2022 roku na MŚ w Halifax był siódmy, ale już rok później w Duisburgu zajął wysokie, czwarte miejsce, zdobywając tym samym dla Polski kwalifikację na IO w Paryżu. Poprzedni rok okrasił też premierowymi medalami PŚ w tej konkurencji – w Szeged wywalczył brąz, zaś w Poznaniu skończył ze srebrem.
– Zeszłoroczny sezon uważam za bardzo pozytywny. Łącznie na MŚ 2023 zdobyłem trzy medale, do tego miałem czwarte miejsce w Igrzyskach Europejskich w Krakowie. Jasne, zawsze jest niedosyt, szczególnie po IE na Zalewie Kryspinów. Chciałem tam zdobyć medal, bo wydaje mi się, że były to pierwsze i jedne z ostatnich zawodów, jakie będą organizowane w Krakowie. Wszędzie dałem z siebie wszystko. Na IE na 500 metrów, jak również na MŚ na 1000 metrów pobiłem rekordy życiowe, co najlepiej świadczy o właściwym przygotowaniu. Po prostu ktoś musiał być czwarty – rozkłada ręce Głazunow. Widzi jednak dużo pozytywów z ostatnich sezonów. – Na pewno teraz jestem bardziej dojrzałym zawodnikiem niż w Tokio, wykonałem już bardzo wiele przejazdów na 1000 metrów. Ubiegłe sezony pokazały, że trzeba się ze mną liczyć na tym dystansie. Jest bardzo wielu zawodników w różnych reprezentacjach, którzy ciężko trenują i ten poziom jest bardzo zbliżony. O wejście do ścisłego finału jest niezmiernie trudno, czasem decydują nawet setne sekundy – dodaje Głazunow, który nie zwalnia tempa również w krajowych zawodach. W tym roku zarówno w kwietniowych regatach kwalifikacyjnych w Wałczu, jak i na mistrzostwach Polski w Bydgoszczy reprezentant AZS AWF Gorzów Wlkp. nie miał sobie równych w C1 1000 metrów. Dzięki obronie tytułu mistrza kraju w tej specjalności 30-latek zapewnił sobie też prawo startu na igrzyskach olimpijskich w Paryżu!
– Na pewno czuję ulgę, było trochę stresu, szczególnie że to nie jest krótki sezon. Presja była duża, koledzy też ciężko pracowali i chcieli wygrać, ale cieszę się, że teraz mogę już skupić się na przygotowaniach do igrzysk i ME w Szeged – komentował tuż po biegu Głazunow. Na europejskim czempionacie na Węgrzech nie zdobył medalu indywidualnie, ale sięgnął po niego w osadzie. Razem z Arsenem Śliwińskim (AZS Politechnika Opolska) zdobyli srebro ME w olimpijskiej konkurencji C2 500 metrów. Obaj wciąż wierzą we wspólne pływanie również na IO w Paryżu. W maju w kontynentalnych kwalifikacjach w Szeged musieli uznać wyższość Rosjan, którzy zdaniem Polskiego Związku Kajakowego czy Polskiego Komitetu Olimpijskiej (PKOl) jako osoby będące zawodnikami wojskowych klubów i wyrażające poparcie dla wojny w Ukrainie nie powinni brać udziału w tych regatach ani tym bardziej IO w Paryżu. Zarówno PZKaj, jak i później PKOl wnosili oficjalne protesty do Międzynarodowej Federacji Kajakowej (ICF) i Międzynarodowego Komitetu Olimpijskiego (MKOl) w sprawie weryfikacji kwalifikacji dla tych zawodników. ICF i MKOl nie uwzględnił jednak stanowiska Polaków i raczej nic nie wskazuje na to, by tuż przed igrzyskami sytuacja uległa zmianie.
Niezależnie od tego, dla Głazunowa start w IO w Paryżu będzie miał również inny symboliczny wymiar. W przeszłości występował już z powodzeniem we Francji, zdobywając złote medale ME w maratonie kajakowym. W 2011 roku w Saint Jean de Losne jako 19-latek wygrał konkurencję C1 17,2 km, a osiem lat później w Decize nie miał sobie równych na krótkim dystansie 3,4 km.
– Po cichu liczę, że do trzech razy sztuka i tym razem na IO też będzie złoty medal. To byłoby spełnienie moich marzeń – nie ukrywa lider polskiej kadry kanadyjkarzy, który w większym spokoju szykuje się do drugiego olimpijskiego startu. – Nie oszukujmy się, igrzyska w Tokio były specyficzne, bo w pandemii i bez kibiców. Z racji wieku i doświadczenia jestem dużo spokojniejszy przed IO w Paryżu. Na każde zawody jadę walczyć o medale, a czy tak będzie, czas pokaże w sierpniu. Ze swojej strony dołożyłem wszelkich starań, czuję się dobrze i dam z siebie wszystko, żeby zaprezentować się jak najlepiej. Znam swoją wartość i pojadę walczyć o najwyższe cele – zapowiada.
Biegi eliminacyjne i ćwierćfinały C1 1000 metrów mężczyzn podczas IO w Paryżu odbędą się 7 sierpnia. Dwa dni później czekają nas półfinały i finały tej konkurencji.