Igrzyska to doskonały moment, aby zwrócić uwagę na trenerów oraz kluby i organizacje, o których obecnie mówi się zbyt mało. Jedną z nich jest AZS, którego barwy w Paryżu reprezentuje ponad 60 polskich olimpijczyków!
Podczas transmisji z meczów reprezentacji w piłce nożnej, koszykówce czy siatkówce komentatorzy i eksperci często przypominają, w jakim klubie na co dzień występuje dany zawodnik lub zawodniczka. Taką informację łatwo również znaleźć w wielu tekstach, ale sytuacja zmienia się diametralnie, gdy w centrum zainteresowania znajdują się przedstawiciele dyscyplin indywidualnych. Wówczas bardzo rzadko można się dowiedzieć, z jakiego klubu wywodzi się dana pływaczka, lekkoatleta czy kajakarka. Gdzie na co dzień szlifują formę? Kto się nimi opiekuje? O tym wie niewielu, a przecież za ich sukcesami stoją ludzie, którym też należą się słowa uznania.
Niezbędne wsparcie
Zapewne większość osób nie ma pojęcia, że prawie jedną trzecią polskiej kadry w Paryżu stanowią członkowie klubów Akademickiego Związku Sportowego. Przypomnijmy, że z 14 medali, które Polska wywalczyła na poprzednich igrzyskach w Tokio, aż 9 było dziełem reprezentantów AZS. Nic dziwnego, że środowisko akademickie wierzy w sukcesy azetesiaków także podczas olimpijskich zmagań w stolicy Francji.
– Ich udział w igrzyskach to nie tylko ukoronowanie ciężkiej pracy, lecz także dowód na to, że potrafimy kreować mistrzów – podkreśla prof. Adam Zając, czyli prezes klubu AZS AWF Katowice, w którym pracuje również Aleksander Matusiński. Ceniony trener to opiekun słynnych „Aniołków”, a więc kobiecej sztafety 4×400 m, która na igrzyskach w Tokio sięgnęła po srebro.
– Kluby odgrywają niezwykle ważną rolę w szkoleniu. To właśnie w takich miejscach młodzi zawodnicy stawiają pierwsze kroki, zdobywają podstawowe umiejętności i kształtują charakter. W klubach trenerzy nie tylko uczą techniki i taktyki, lecz także przekazują różne wartości, uświadamiając, jak istotna jest dyscyplina, praca zespołowa czy wytrwałość – mówi Matusiński, a prof. Zając dodaje: – Warto także pamiętać, że kluby i ich sekcje młodzieżowe integrują lokalne społeczności, promując zdrowy styl życia wśród dzieci i młodzieży. Dlatego wspieranie klubów to inwestycja w przyszłe gwiazdy sportu, ale również w zdrowe i aktywne społeczeństwo – zaznacza.
W tym miejscu warto wspomnieć, że podopieczną Matusińskiego i jednocześnie reprezentantką AZS AWF Katowice jest Justyna Święty-Ersetic, która w tym roku już po raz czwarty weźmie udział w igrzyskach!
– Przykład Justyny doskonale pokazuje, jak ważna jest rola klubu w rozwoju zawodnika. Jej sukcesy na arenie międzynarodowej są oczywiście wynikiem talentu i bardzo ciężkiej pracy, ale wsparcie, które otrzymała od klubu, pomogło jej te sukcesy osiągnąć – ocenia Matusiński.
Święty-Ersetic w Tokio zdobyła srebro w sztafecie razem z koleżankami, ale wywalczyła też złoto w sztafecie mieszanej 4×400 m. Bohaterem finałowego biegu w tej konkurencji był wówczas Kajetan Duszyński z AZS Łódź i doktorant na Politechnice Łódzkiej.
– Robimy wszystko, by stworzyć naszym zawodnikom jak najlepsze warunki do rozwoju. Zatrudniamy szkoleniowców, którzy są jednocześnie trenerami kadry, zapewniamy stałą opiekę fizjoterapeutyczną, niezbędny sprzęt i suplementację oraz możliwość korzystania z naszych obiektów. Staramy się także wspierać ich w sprawach pozasportowych, związanych z edukacją i studiami. Kładziemy duży nacisk na to, by mogli prowadzić dwutorowe kariery – przyznaje Lech Leszczyński, prezes AZS Łódź, który w Paryżu będą reprezentować Duszyński oraz Maksymilian Szwed. – Obu chłopakom pomógł trener Krzysztof Węglarski, który od lat prowadzi w naszym klubie znakomitych czterystumetrowców. Miał już swoich olimpijczyków w Atenach i Pekinie, w Tokio doczekał się złota swojego podopiecznego, a w Paryżu nie tylko wystartują jego zawodnicy, ale w końcu on sam jako trener znajdzie się w kadrze – dodaje Leszczyński.
Jeden trener, wiele ról
Święty-Ersetic czy Duszyński już posiadają olimpijskie medale. W Paryżu swój pierwszy krążek na igrzyskach będzie chciała zdobyć Pia Skrzyszowska. Była mistrzyni Europy w biegu na 100 m przez płotki na co dzień jest związana z AZS AWF Warszawa i trenuje pod okiem swojego ojca Jarosława.
– Osiąganie wyników na najwyższym poziomie wymaga wsparcia organizacyjnego, medycznego i diagnostycznego. Mam tu przede wszystkim na myśli taką strukturę, która opiera się na współpracy szkoleniowca z zespołem, który na bieżąco jest w stanie monitorować proces treningowy. Stworzenie takiego zespołu jest zadaniem bardzo trudnym i kosztownym. Dlatego wydaje się, że najskuteczniejszym rozwiązaniem jest współpraca klubów z uczelniami oferującymi zaplecze naukowe i organizacyjne. Takie możliwości mają Akademie Wychowania Fizycznego – zauważa Skrzyszowski.
Współpraca między AWF a AZS dobrze układa się m.in. w Katowicach i Warszawie, ale również w Krakowie, gdzie prezesem klubu jest prof. Michał Spieszny.
– Nasz klub dzięki współpracy z Akademią Wychowania Fizycznego w Krakowie, ale także z innymi uczelniami, na których studiują nasi sportowcy, ułatwia zawodniczkom i zawodnikom organizację zajęć i kontynuację nauki. Ci, którzy są reprezentantami kraju i objęci są programem przygotowań do igrzysk, muszą mieć nieco inaczej zaplanowane szkolenie. W tym przypadku należy indywidualnie dostosować program treningowy do zadań i celów szkolenia centralnego oraz włączyć w to starty klubowe. Oczywiście ci sportowcy przebywają wiele dni w roku na obozach kadry narodowej, mają też inny program startów w zawodach. Niemniej wiele zajęć treningowych realizują w ramach szkolenia klubowego i startują reprezentując klub, głównie na zawodach krajowych. Tym samym bez odpowiedniej synchronizacji planu szkolenia centralnego i klubowego, osiągnięcie odpowiedniego przygotowania do najważniejszych występów w sezonie nie byłoby możliwe. Dlatego potrzebna i konieczna jest odpowiednia współpraca naszych szkoleniowców z trenerami kadry narodowej. Jako klub staramy się zrobić wszystko, by przebiegała ona jak najlepiej – mówi prof. Spieszny.
W Paryżu w roli reprezentantek AZS AWF Kraków pojawiły się m.in szpadzistki Renata Knapik-Miazga i Aleksandra Jarecka, które w stolicy Małopolski trenują u Radosława Zawrotniaka, czyli srebrnego medalisty z igrzysk w Pekinie.
– Uważam, że AZS jest najważniejszym ogniwem w szkoleniu w polskim sporcie olimpijskim. W okresie studenckim, bardzo często zbiegającym się z wychodzeniem ze sportu młodzieżowego i wchodzeniem w seniorski sport, to właśnie kluby AZS pełnią rolę szkolącą i przygotowującą do rywalizacji na najwyższym poziomie. Oprócz zawodników reprezentacji narodowej i reprezentacji olimpijskiej szkoleni są w nich również zawodnicy zaplecza pierwszej reprezentacji, jak i juniorzy. To kluby sportowe są spoiwami między tymi kategoriami. Młodsi zawodnicy na treningach klubowych mogą podpatrywać starszych i uczyć się od nich. Trener klubowy to wszystko nadzoruje – mówi Zawrotniak.
AZS AWF Kraków to również klub wioślarki Katarzyny Wełny i jej trenera Jakuba Urbana.
– Szkoleniowiec odgrywa nieocenioną rolę w wychowaniu zawodnika na poziomie olimpijskim. Często towarzyszy mu od najmłodszych lat. Trener jest nie tylko instruktorem, ale także mentorem, psychologiem i przyjacielem. Zachęca do ćwiczeń, motywuje i wspiera w momentach kryzysu – mówi Urban, zwracając przy okazji uwagę na problemy, z którymi borykają się sportowcy.
– W Polsce wysokość stypendium z ministerstwa zależy od wyników osiąganych na mistrzostwach Europy i świata. Zawodnicy, którzy nie zajmują miejsc w czołowej ósemce, nie kwalifikują się do najniższego poziomu stypendium. W takich przypadkach koszty utrzymania i treningów spadają na klub, który często nie jest w stanie sprostać tym wymaganiom bez dodatkowego wsparcia – podkreśla Urban.
Na szczęście w wielu ośrodkach AZS znajduje sposób na pokonanie różnych przeciwności. Dobrym przykładem jest tu postawa AZS UMCS Lublin.
– Mamy pomoc samorządu i uczelni. Miasto Lublin jest chyba jedynym w Polsce, które daje możliwość wsparcia w układzie czteroletnim z myślą o przygotowaniu do igrzysk. Mamy też program MISTRZ, który zapewnia finansowanie najlepszym zawodnikom przygotowującym się do najważniejszej sportowej imprezy przez cztery sezony – informuje Rafał Walczyk, prezes AZS UMCS Lublin. Jedną z jego przedstawicielek we Francji będzie pływaczka Adela Piskorska – świeżo upieczona mistrzyni Europy na 100 m stylem grzbietowym, która do klubu trafiła jeszcze w klasie maturalnej, a później rozpoczęła naukę na Uniwersytecie Marii Curie-Skłodowskiej, gdzie studiuje prawo.
– AZS UMCS Lublin dał mi możliwość połączenia wyczynowego sportu ze studiowaniem. Dzięki Programowi Dwutorowej Kariery mogę spokojnie trenować, wyjeżdżać i uczyć się. Klub mi zapewnia wszystko, czego potrzebuję – podkreśla Adela Piskorska.
Niby to jest jasne…
O realiach pracy w klubach można napisać jeszcze mnóstwo tekstów, a może nawet i książkę, w której interesującymi spostrzeżeniami mógłby podzielić się np. Leszek Blanik. Były wspaniały gimnastyk, mistrz olimpijski z Pekinu i prezes AZS AWFiS Gdańsk zauważa, że wciąż jest wiele do zrobienia choćby w kwestii współpracy klubów ze związkami sportowymi.
– Kluby i związki powinny iść w jednym kierunku, wspierać się i traktować po partnersku, a często tak nie jest. Lepsza może być też współpraca pomiędzy klubami a placówkami edukacyjnymi. To niezwykle istotne, jeśli chcemy pozyskiwać do sportu jak najwięcej młodych ludzi, bo dziś jest o to trudniej niż w przeszłości – mówi Blanik.
– Niby to jest jasne. Podstawą budowania sportu, przynajmniej polskiego, są związki sportowe i stowarzyszenia oraz kluby, które je tworzą i wykonują ogromną pracę. Dlatego potem czasem przykro, gdy media o nich zapominają podczas wymieniania członków kadry czy medalistów mistrzostw kraju w różnych dyscyplinach – przyznaje Tomasz Szponder, prezes AZS Poznań.
– Nic nie dzieje się samo. To klub jest po to, by prowadzić szkolenie dla dzieci, ale też seniorów i olimpijczyków. To klub zatrudnia trenerów i walczy o środki na prowadzenie działalności oraz inwestycje, starając się je pozyskać u władz samorządowych lub sponsorów. To klub organizuje różne imprezy sportowe na poziomie lokalnym i ogólnopolskim, a także zabiega o atrakcyjne nagrody i stypendia, umożliwiając studentom prowadzenie dwutorowych karier. Wszystko to wymaga zaangażowania wielu osób, w tym całej grupy społeczników. Wymaga też wielu spotkań i setek godzin poświęconych ustalaniu czy przekonywaniu. Po to właśnie jest klub i nikt go nie jest w stanie w tej pracy zastąpić – dodaje Szponder.
Jak widać, trwające igrzyska to idealny czas, by uważniej przyjrzeć się klubom i jednostkom, które wykonują regularną pracę na rzecz polskiego sportu.