W stolicy ruszyły finały AMP. Spora dawka piłki ręcznej na wysokim poziomie [FOTO, WIDEO]

0
20

Niektórzy z nich doskonale wiedzą, co znaczy gra na najwyższym, ligowym poziomie. Inni dopiero zaczynają przygodę ze szczypiorniakiem. Ale wszyscy uczestnicy finałowych turniejów Akademickich Mistrzostw Polski przyjechali do Warszawy, by walczyć o spełnienie marzeń i zaprezentowanie postawy godnej studenta-sportowca.

Stołeczne hale stały się na trzy dni arenami wielkiego święta szczypiorniaka. Oficjalne rozpoczęcie Akademickich Mistrzostw Polski w piłce ręcznej nastąpiło w sobotę wieczorem, natomiast pierwsze spotkania rozegrane zostały w niedzielę. Tytułów mistrzowskich bronią: AZS AWF Warszawa wśród kobiet oraz Politechnika Opolska w gronie mężczyzn.
Zespoły zostały podzielone na 4 grupy, a mecze rozgrywane są w czterech warszawskich halach – na Bielanach oraz na Ochocie. Już od pierwszego dnia rywalizacji nie brakuje zaciętych spotkań, choć są też takie, w których faworyci wywiązują się ze swojej roli.

W Centrum Sportu i Rekreacji przy ulicy Trojdena, w sąsiedztwie basenu olimpijskiego w ramach rozgrywek grupy A kobiet ubiegłoroczne wicemistrzynie z AWF Katowice stanęły naprzeciwko ambitnej drużyny Politechniki Gdańskiej. Pomorzanki grały z dużą fantazją, ale często rozbijały się o katowicką obronę. Akcje, konstruowane przez środek rzadko przynosiły skutek. Natomiast bardzo skuteczna była Wiktoria Kołatka. Niewysoka, zwinna skrzydłowa zdobyła w całym meczu 10 bramek – zarówno z gry jak i z rzutów karnych. Do przerwy katowiczanki prowadziły czterema bramkami, a w ich szeregach w ofensywie brylowała Paulina Kulik, która aż dziewięciokrotnie wpisywała się na listę strzelczyń. Politechnika miała okazję, by złapać kontakt z rywalkami na początku drugiej połowy. Wicemistrzynie faulowały i dwukrotnie gdańszczanki grały w przewadze 7-5. Nie wykorzystały jednak tej okazji, a z każdą minutą różnica na tablicy wyników powiększała się na korzyść zespołu z południa Polski. Ostatecznie AWF wygrał z Politechniką 32:22.

– Pod nasze dyktando była szczególnie druga połowa, a w pierwszej musiałyśmy się trochę „dotrzeć” z przeciwnikiem – powiedziała liderka AWF Katowice, Paulina Kulik. – Naszym atutem jest szybkość. Ale najważniejszą rolę odgrywa atmosfera poza boiskiem. Rozumiemy się znakomicie. Nie mamy może zbyt wielu wspólnych treningów, jednak pochodzimy z różnych wyższych lig, w których gramy na codzień. AMPy to dla nas ważne rozgrywki i fajne doświadczenie. Łapiemy tu grę na innych pozycjach niż w naszych macierzystych klubach. Z Warszawy niej wyjeżdżamy bez medalu, mamy nadzieję na podtrzymanie tej passy. Tym razem chcemy dotrzeć do finału i… tam nie przegrać. Liczymy na złoto, ale srebro też nas zadowoli – dodała.

Oliwia Niemyt z Politechniki Gdańskiej przyznała, że rywalki prezentowały się na boisku znaczniej lepiej. – Widać ich doświadczenie, ogranie – wyliczała. – Ale ten mecz i tak nie był zły w naszym wykonaniu. Cały mecz goniłyśmy, była szansa. Jednak nie udźwignęłyśmy tego i przeciwniczki to wykorzystały. Dla mnie to bardzo fajne, że mogę reprezentować swoją uczelnię. Sekcje sportowe na Politechnice są bardzo rozwinięte, możemy trenować, rozwijać się także pod tym względem. A same AMPy to okazja do spotkania ludzi z całej Polski, nawiązania przyjaźni. I przede wszystkim do pogrania w piłkę ręczną, bo przecież o to najbardziej chodzi – zakończyła gdańszczanka.

Broniący tytułu szczypiorniści Politechniki Opolskiej rozegrali w pierwszym dniu dwa zacięte mecze grupy B. Najpierw pokonali AWF Katowice 31:30, a kilka godzin później zwyciężyli Politechnikę Wrocławską 33:29. Z kolei wrocławianie dwukrotnie musieli przełknąć gorzką pigułkę. Poza wspomnianą porażką z Opolem, przegrali także z Politechniką Rzeszowską – 20:25. Ten mecz też miał swoją historię. Zespół z Podkarpacia zbudowany jest z wysokich, silnych fizycznie zawodników, natomiast wrocławianie to w większości niewysocy, ale dynamiczni gracze.

– Nie mogliśmy iść z rywalami od początku na wymianę ciosów. Szukaliśmy swojej szansy na zwodach, grze „jeden na jeden”, w szybkich kontratakach, ale nie udało się – przyznał Jakub Lisowski z dolnośląskiej ekipy. Do przerwy jego zespół przegrywał kilkoma bramkami. Efektowne rzuty z drugiej linii wykonywał wysoki Kacper Bednarz, 6 bramek dołożył też jego imiennik – Kielar. Na początku drugiej połowy wrocławianie złapali odpowiedni rytm, ale Jakub Curzytek akcją z obrotu na światowym poziomie dał sygnał swojej drużynie, że pora włączyć szósty bieg. – Graliśmy dziś na własnych zasadach i postawiliśmy wrocławianom twarde warunki. Byliśmy zdeterminowani i skupieni od początku do końca. Mieliśmy momenty przestoju, ale potrafiliśmy się z tego poderwać. Na co dzień gramy w ligach na Podkarpaciu, a więc staramy się trzymać poziom. Organizacja finałów AMPów jest znakomita, a my przyjechaliśmy tu po najwyższe cele – stwierdził Curzytek.

Głos zabrała też Dominika Srokosz, odpowiadająca z ramienia AZS za turniej kobiet. – Mamy tu sporo zespołów, które wystepują w rozgrywkach ligowych. To widać na boisku. Dziewczyny mocno ze sobą rywalizują. Dla nas, organizatorów i dla kibiców to bardzo fajne, bo oglądamy piłkę ręczną na wysokim poziomie. Główną ideą, jaka nam przyświeca jest integracja środowiska akademickiego. Poza tym, jest to przedsionek rozgrywek na wyższym poziomie. A jednocześnie miejsce do sprawdzenia umiejętności początkujących – podsumowała.

Na uczestników turniejów czekają memoriałowe nagrody przypominające o historii AZS. Najlepsza zawodniczka turnieju otrzyma nagrodę im. Jadwigi Grotowskiej. Natomiast najlepszy zawodnik AMP w piłce ręcznej otrzyma nagroda im. Andrzeja „Krawca” Krawczyka.
Finały AMP zaplanowane są na wtorek, 17 czerwca. O godzinie 14:00 odbędzie się mecz o złoty medal kobiet, a o godzinie 15:10 decydujący mecz w rywalizacji mężczyzn. Spotkania o medale rozgrywane będą w hali przy ul. Marymonckiej 34.

Akademickie Mistrzostwa Polski są współfinansowane ze środków Ministerstwa Sportu i Turystyki. Sponsorem rozgrywek jest PGE Polska Grupa Energetyczna S.A.