Siostry Anna i Katarzyna Węgrzyn uchodzą za jedne z największych nadziei polskiego tenisa stołowego. Czy tegoroczne sukcesy utorują im drogę do triumfów na poziomie seniorskim?
Na przełomie listopada i grudnia pochodzące z Trzebieszowic 18-latki, trenujące na co dzień w AZS UE Wrocław, wybrały się do Tajlandii na mistrzostwa świata juniorów. Nie we wszystkich konkurencjach poszło im jednak zgodnie z planem.
– Kiedy zobaczyłyśmy losowanie drużyn, to byłyśmy lekko zawiedzione. Trafiłyśmy do bardzo mocnej grupy z Koreą Północną oraz Hongkongiem, z której ciężko było wyjść. Szkoda, bo liczyłyśmy przynajmniej na wyjście z niej – mówi pasja.azs.pl Ania Węgrzyn. – W singlu obie byłyśmy rozstawione, więc dostawałyśmy rywali z grup eliminacyjnych. W pierwszym meczu trafiłam już na nierozstawioną Japonką, która mimo braku punktów w rankingu, prezentowała bardzo dobry tenis. Kasia z kolei wygrała pierwsze spotkanie z Francuzką, a w grze o ćwierćfinał lepsza od niej była Amerykanka – dodaje.
Medale przywiozły za to z gry deblowej. W drodze do strefy medalowej Polki odprawiły gospodynie czy Francuzki. W ćwierćfinale siostry Węgrzyn wygrały 3:2 z reprezentującymi Hong Kong Chau Wing Sze i Lee Ka Yee (7:11, 11:5, 4:11, 11:7, 11:3). W półfinale, mimo wyrównanego boju, w każdym z setów musiały uznać wyższość Chinek Man Kuai i Shi Xunyao, mistrzyni i wicemistrzyni świata juniorek z 2016 i 2018 roku (9:11, 8:11, 7:11).
– W półfinale prowadziłyśmy wyrównane sety z Chinkami. Z samej naszej gry nie jestem do końca zadowolona – przyznaje Ania.
Sama końcówka roku jest dla sióstr owocnym okresem. W listopadzie, również w grze podwójnej, zajęły drugie miejsce w prestiżowym, seniorskim ITTF Challenge Belarus Open w Mińsku. W finałowej rywalizacji przegrały 1:3 z Japonkami – 15-letnią Satsuki Odo i 22-letnią Saki Shibatą (11:7, 5:11, 4:11, 5:11). Wcześniej Katarzyna walczyła w finale kategorii U-21 – uległa jednak 1:3 Shi Xunyao.
– To nasz pierwszy wspólny sukces w karierze seniorskiej. Sam awans do finału był dużą niespodzianką nie tylko dla nas. W półfinale nieoczekiwanie pokonałyśmy faworyzowane Chinki. Z kolei w finale, mimo porażki, rozegrałyśmy bardzo dobry mecz – twierdzi Kasia.
W poprzednich miesiącach również nie brakowało ich sukcesów na arenie międzynarodowej. Anna i Katarzyna ponadto zdobyły srebro w deblu na młodzieżowych mistrzostwach Europy (do lat 21) w portugalskim Gondomar. Z kolei w lipcu w czeskiej Ostrawie, podczas mistrzostw Europy juniorów, każda z sióstr zgarnęła medal, jednak nie w grze podwójnej. Anna została najlepszą juniorką Starego Kontynentu w singlu.
– W półfinale grałam z Rosjanką, która wcześniej była mistrzynią Europy kadetek, a z którą ani razu jeszcze nie wygrałam z nią. W czwartej odsłonie, przy stanie setów 2:1 dla mnie, rywalka prowadziła już 9:3, ale udało się odwrócić jego losy, nie tracąc punktu. W Ostrawie byłam już w bardzo dobrej formie, już w drużynie świetnie mi się grało. Sukcesy w Czechach cieszyły tym bardziej, że mimo wysokiego rozstawienia, we wcześniejszych tegorocznych turniejach nie udawało mi się wchodzić nawet do czwórki. Wiedziałam, że jeśli zagram dobry tenis, to jestem w stanie wygrać z każdym, ale sama nie spodziewałam się, że będzie aż tak dobrze – opowiada Ania.
Katarzyna z kolei, razem z Samuelem Kulczyckim, w Ostrawie triumfowała w mikście. Dla nich był to drugie wspólne mikstowe złoto w tym roku – w marcu byli najlepsi podczas seniorskich mistrzostw kraju.
– To dla mnie ważna kategoria, zwłaszcza że mikst został już włączony do rywalizacji na igrzyskach. Nie mogę jednak powiedzieć, że którąś z konkurencji – singla, debla czy miksta – traktuję mniej lub bardziej poważnie. Jasne, że dla każdego ze sportowców najważniejsza jest gra indywidualna, ale przecież zdobyte medale mają taką samą wartość – zauważa Kasia.
Sukcesy Ani i Kasi stały się zapowiedzi być może lepszych czasów dla polskiego tenisa stołowego. Do tej pory biało-czerwoni zdobywali medale w drużynie, natomiast brakowało sukcesów i w deblu, i w grze indywidualnej.
Siostry, będące wychowankami UKS MLKS Śnieżnik Stronie Śląskie, na co dzień trenują w ekstraklasowym KU AZS Uniwersytetu Ekonomicznego Wrocław m.in. z utytułowaną Natalią Bajor czy dwiema Chinkami. Wspólnie uczęszczają do wrocławskiej Szkoły Mistrzostwa Sportowego we Wrocławiu, a w najbliższych miesiącach czeka ich egzamin dojrzałości. Zamierzają go zdawać w wersji rozszerzonej z języka polskiego, angielskiego i geografii.
– Jeszcze nie mamy żadnych konkretnych planów, co dalej, ale z warunków we Wrocławie jesteśmy naprawdę zadowolone. Nie myślimy o zmianie klubu. Obecnie chciałybyśmy jak najlepiej pokazać się na MP seniorów czy w meczach kobiecej Ekstraklasy. Liczymy też na dobry start w MME w Chorwacji – mówi Kasia. – W AZS-ie mamy bardzo dobre warunki treningowe. Na co dzień możemy liczyć na mocnych sparingpartnerów. Mamy zapewnione treningi fizyczne, opiekę fizjoterapeuty czy psychologa – dodaje Ania.
W następnym roku siostry, określane jako jedne z największych talentów ostatnich lat w Polsce w tenisie stołowym, dołączą na stałe do rywalizacji wśród seniorów.
– Nie patrzę na siebie jak talent, tylko wiem, że muszę dalej robić swoje na treningach. Tenis sprawia mi przyjemność i się tym cieszę. Sukcesy tylko zwiększają radość z uprawiania sportu – uważa Kasia. – Trzeba pamiętać, że nasza ciężka praca to jedno, a drugie to zasługa naszych obecnych i dawnych trenerów, działaczy, a także rodziców. Każdy dołożył cząstkę do naszych wyników. My na pewno nie zamierzamy spoczywać na laurach – kończy Ania.