Drugiego dnia zmagań podczas Europejskich Igrzysk Akademickich judocy dorzucili do polskiego dorobku cztery kolejne medale. Dwa z nich miały kolor złota i były potwierdzeniem dużej pewności siebie ich zdobywców.
Tym razem do rywalizacji przystąpiło 30 polskich zawodniczek i zawodników. Większość naszych faworytów stanęła w popołudniowej sesji do medalowych walk. Zabrakło wśród nich Kyrylo Weselowskiego, który w drugiej rundzie trafił na późniejszego triumfatora kat. -81 kg, Gruzina Sherazadishviliego. Choć w repasażach bił się potem dzielnie, starczyło jedynie na siódmą lokatę.
Nasi mieli cztery szanse na brązowe krążki. Jedynym, któremu udało się wygrać walkę o trzecie miejsce, był Tomasz Szczepaniak. Reprezentant Politechniki Opolskiej nie dość, że od początku trafiał na silnych rywali, to w ćwierćfinale stoczył najdłuższą walkę w dziejach współczesnego judo. Po czterech regulaminowych minutach skończyła się ona dogrywką, która trwała aż… dziesięć minut. – Wykonywałem serię ataków, ale sędziowie nie chcieli przyznać rywalowi kary za pasywność i ciągnęli tę walkę w nieskończoność. To kosztowało mnie za dużo sił i w półfinale nie dałem rady. Teraz jednak zdążyłem odpocząć i poszło bardzo szybko – komentował wielokrotny medalista AMP i seniorskich mistrzostw kraju, który w dorobku miał już brąz EUG wywalczony w 2016 roku w Rijece.
Szczęścia zabrakło Annie Dybie (AWF Wrocław), która przegrała walkę o podium w kat. -70 kg przez trzymanie, Dmitrijowi Janczylikowi (Uniwersytet Gdański), który po zaciętym boju nie sprostał w kat. -90 kg Francuzowi Benezrze, oraz wielokrotnej medalistce AMP, Justynie Śliwie (AWF Warszawa), która odklepała w walce o brąz w kat. -78 kg.
W tej samej wadze po złoto sięgnęła Julia Jaśkiewicz – studentka AWFiS Gdańsk, która drugi raz z rzędu dotarła do finału w europejskich zmaganiach akademickich. W 2019 roku w Zagrzebiu wywalczyła srebro AME, a tym razem nie dała szans Chorwatce Katarinie Gobec. – W finale pokazała całą siebie. Wcześniejsze walki były cięższe, ale przeszła przez nie bez większych problemów. Ona po prostu była tu faworytką i wykorzystała swoją szansę – powiedział trener Radosław Laskowski.
– Byłam dobrze przygotowana i pewna swego. Najtrudniejsza zawsze jest dla mnie pierwsza walka, a ta ostatnia tym razem była najszybsza i wykonałam w niej najładniejszy rzut. To złoto to udane zakończenie semestru i czwartego roku na uczelni. Mam nadzieję, że przyszły będzie dzięki temu łatwiejszy – śmiała się dwukrotna zwyciężczyni AMP. – W przyszłym sezonie może jeszcze gdzieś uda mi się wcisnąć w akademicką rywalizację. Może właśnie w AMP, choć w nich presja jest trochę większa. Tu udało mi się podejść do walk na większym luzie i spokoju. To bardzo pomogło – dodała.
Pewny siebie był także drugi polski zwycięzca wtorkowych zmagań. Startujący w kat. -100 kg Oleksii Lysenko to dominator AMP, który niczego i nikogo się nie boi, półfinał rozstrzygnął w kilkanaście sekund, choć – jak przyznał – on także nieco stresował się przed pierwszą walką. – Do kolejnych podchodziłem już z czystą głową, słuchałem podpowiedzi trenera i zrealizowałem wszystko to, co zaplanowaliśmy. Błąd popełniłem tylko na początku finału, tracąc jedyne dziś punkty, ale szybko odzyskałem inicjatywę i wykonałem akcję na ippon – opowiadał Lysenko. – Było widać, że złoto jest w moim zasięgu i cieszę się, że udało mi się je wywalczyć – dodał dwukrotny mistrz Polski seniorów, który debiut w międzynarodowym akademickim judo zaliczył podczas uniwersjady w Neapolu (był tam piąty), życząc sukcesu klubowemu koledze, który zamykał wtorkową rywalizację w najcięższej kategorii.
Mowa o Mariuszu Kruegerze, którego czekało najtrudniejsze zadanie. Jego rywalem w walce o złoto kat. +100 kg był mistrz Europy i wielokrotny uczestnik Pucharów Świata, Richard Sipocz. Węgrzy spodziewali się, że także w finale bez problemów upora się on z rywalem, a tymczasem Krueger postawił mu się i nie pozwolił na wykonanie żadnej punktowanej akcji. Polak przegrał, ale dopiero po trzech ostrzeżeniach.
– Wyczuwałem go przez pół walki, ale poraziła mnie jego siła piekielna. Próbowałem różnych rzeczy, lecz ciężko było ruszyć go z miejsca – opowiadał przedstawiciel AWF Warszawa, który dzień wcześniej oglądał zmagania faworyta w internecie. – Wiedziałem, że bardzo dobrze się bije na uchwycie. Chciałem dobrać się do jego rękawa lub kołnierza i wtedy robić swoje, ale było ciężko – dodał.
– Węgier to uznana marka. Mariusz świetnie mu się przeciwstawił i zaskakująco długo stawiał opór. Cieszę się także z sukcesu Lysenki. Ten ważny start i ważne zwycięstwo umocnią go psychicznie – komentował Wojciech Borowiak, trener legenda, który doprowadził do olimpijskiego złota Pawła Nastulę i cały czas pracuje z młodzieżą akademicką w AZS AWF Warszawa. – To sportowe święto akademickiego judo. Były to zaskakująco licznie, silnie obsadzone i bardzo dobrze zorganizowane zawody. Przy tak pięknej oprawie można było czuć się jak na najważniejszych światowych imprezach, zwłaszcza że poziom sportowy niewiele od nich odbiegał – skomentował, narzekając nieco na przewrotny los, który pozbawił medalowych szans kilku jego zawodników i mocno utrudni walkę w drużynie.
Na koniec zmagań w judo stanie do niej ok. 20 zespołów. Polskę – obok AWF Warszawa – ma reprezentować AWF Wrocław. – Przyjechaliśmy tu, żeby walczyć i będziemy walczyć niezależnie od wszystkiego – zapewnił trener Borowiak.
Przypomnijmy, że w poniedziałek złoto w kat. -73 kg zdobył Adam Stodolski (ANS Piła), a brąz w kat. -75 kg Anna Dąbrowska (AWF Wrocław).