Czwarte miejsce sprinterów w drużynowym sprincie to najlepszy wynik reprezentantów Polski podczas pierwszego dnia finałowych zawodów Pucharu Świata w łyżwiarstwie szybkim, które rozpoczęły się w Tomaszowie Mazowieckim. To kolejna wielka łyżwiarska impreza, która odbywa się w Polsce.
Marek Kania, Piotr Michalski i Damian Żurek nie ukrywali, że liczyli na medal. – Ambicje i apetyty były większe, ale sport to nie koncert życzeń. Czasem zdarzają się błędy. Damian zazwyczaj ratował nas, a dziś zdarzył mu się błąd na starcie. Była wrzawa na trybunach, więc nawet tego nie zauważyliśmy. Chcieliśmy pokazać się z jak najlepszej strony i każdy dawał z siebie maksimum. Zdarza się, nie tylko my mieliśmy taki przypadek. To jest sprint, to są łyżwy, raz jest złoto, raz czwarte miejsce – mówił Michalski.
Biało-czerwoni byli też bardzo blisko medalu w klasyfikacji generalnej Pucharu Świata. Niestety, w końcowej klasyfikacji zajęli czwarte miejsce, tracąc do trzecich w tabeli Norwegów tylko trzy punkty. – Bardzo niedużo, szkoda, że tak rzadko mamy okazję się ścigać, bo to jest raptem kilka razy w roku. Szkoda, raz trzy setne, raz trzy punkty, trzeba to przełknąć i walczymy dalej – dodał zawodnik AZS AWF Katowice.