Dzień po 125. rocznicy urodzin Haliny Konopackiej Muzeum Sportu i Turystyki zainaugurowało poświęconą jej wystawę „Pierwsza dama królowej”.

Choć wiemy o niej bardzo dużo, mamy szczegółowo wypisane jej wszystkie wyniki i medale, wciąż skrywa wiele tajemnic. W jej biografii do dziś jest sporo luk (gdzie mieszkała? gdzie się uczyła?), a powtarzane informacje dotyczące jej edukacji nie mają odzwierciedlenia w żadnych dokumentach. Wiele wskazuje na to, że mimo tego iż była zawodniczką AZS, nie studiowała na Uniwersytecie Warszawskim!

Wielką niewiadomą jest także ten wątek z jej życiorysu, który najbardziej rozpala naszą wyobraźnię – co się stało z jej złotym medalem olimpijskim? Choć akurat w tym przypadku prawda może być bardzo prozaiczna. Podczas trudnej eskapady z ratowanym na początku II wojny światowej złotem Banku Polskiego, a potem podczas drogi do Ameryki, mogła nim po prostu za coś zapłacić lub najzwyczajniej w świecie go zgubić.

Dla azetesiaków jest ikoną. Wszyscy wielbimy ją za złoto z Amsterdamu, które było pierwszym polskim triumfem olimpijskim w historii, za kilkadziesiąt tytułów i rekordów. Uczciwie trzeba sobie jednak powiedzieć, że w czasach, gdy polski sport – zwłaszcza kobiecy – dopiero się rodził, sukcesy te przychodziły jej dosyć łatwo. Śmiało możemy przyjąć, że ze swoją sprawnością i odwagą Konopacka miałaby bardzo duże szanse zostać mistrzynią Polski w każdej dyscyplinie, w której by tylko chciała wystartować (a uprawiała ich całkiem sporo).

Cieszymy się, że to z AZS wybrała się na pierwszą wycieczkę w góry, polubiła nas, a my ją potem zaprowadziliśmy na stadion i daliśmy do ręki dysk, którym podbiła serca głodnych sukcesu obywateli młodej II Rzeczypospolitej. Została jej pierwszą damą, pierwszym sportowym bożyszczem (dziś nazwalibyśmy ją celebrytką), a jej portrety wieszano obok podobizn Józefa Piłsudskiego. Heroina stadionów, uwodzicielka świata, zawsze i wszędzie nieprzeciętna Czerbieta – to tylko niektóre określenia przyznawane jej przez przedwojennych i współczesnych dziennikarzy.

Jednak głównie nie o te medale i triumfy tu chodzi. Najbardziej kochamy ją za to, że się nie bała panujących wtedy stereotypów, że jej się chciało próbować tylu możliwości i że miała fantazję, by być niecodzienną. Że motywację do uprawiania sportu czerpała z zieloności trawy i błękitu nieba, że obok wyników na stadionach mogła się pochwalić także swoimi wierszami i obrazami. Wreszcie za to, że pozostawała osobą skromną, umiała podejmować trudne wyzwania, a do licznych jej określeń można dopisać słowa „patriotka” i „bohaterka”. Dziś dla wielu jest uosobieniem ideału kalokagatii.

Halina Konopacka nigdy nie zapomniała o AZS, była, jest i będzie w naszych sercach na zawsze. Z tym większą radością odebraliśmy poświęconą jej wystawę, którą zorganizowało warszawskie Muzeum Sportu i Turystyki. Znalazło się na niej kilkadziesiąt plansz, dokumentów i pamiątek. Wśród najciekawszych eksponatów umieszczono stworzoną przez Polski Komitet Olimpijski kopię zaginionego złotego medalu olimpijskiego, dysk, którym za czasów Konopackiej rzucano, a także jej obrazy.

– Halina Konopacka zaczęła od wyprawy górskiej z AZS, zakochała się w nim, a potem trafiła na stadion Agrykoli i wygląda na to, że czego by się nie dotknęła, w złoto by zamieniała. W jej osobie znajdujemy wiele cech, które dziś są pożądane i których dziś brakuje. Z sentymentem patrzymy na jej zdjęcia, na symbole narodowe i klubowe, które są czyste i czytelne i takich na prawdę nam trzeba – powiedział podczas wernisażu wiceprezes AZS ds. rozwoju, Mariusz Walczak.

– Wystawa, której gratulujemy Muzeum Sportu i Turystyki, to świetna okazja, żebyśmy spojrzeli na sport z entuzjazmem, bo Halina Konopacka sportu bez entuzjazmu nie rozumiała. Dziękujemy za tę inicjatywę, bo warto upamiętniać naszą fantastyczną sportsmenkę. Jako AZS będziemy na pewno chcieli jak najmocniej po partnersku brać udział w tego typu wydarzeniach – dodał.

Kuratorką udostępnianej do końca kwietnia ekspozycji jest Marta Marek. Wystawę zorganizowano we współpracy z Fundacją Lotto im. Haliny Konopackiej.

Foto: Dariusz Sokołowski, Marta Dutkiewicz