Anna Majerczyk w półfinale, a Paulina Gomola, Jakub Bachleda-Księdzularz, Jan Elantkowski i Jakub Kafarowski w ćwierćfinale – to wyniki polskich reprezentantów na 32. Zimową Uniwersjadę w Turynie w konkurencji sprinterskiej narciarstwa wysokogórskiego.
– Bardzo mi się podobało, a zawody są zorganizowane niesamowicie fajnie. Śniegowe warunki dopisywały i jedyne, na co mogę narzekać, to na temperaturę, bo startowaliśmy trochę później niż zazwyczaj. Wieczorowe pory to nie jest moja domena, więc było trochę zimniej niż zwykle, ale i tak było cudownie. Pojawiła się tutaj czołówka z Pucharu Świata, z seniorek, więc było tutaj sporo mocnych dziewczyn – mówła Anna Majerczyk.
Ski alpiniści z całego świata rywalizowali w bardzo malowniczej scenerii w Sestriere, przy sztucznym oświetleniu, ponieważ zawody wystartowały o godz. 18. Polacy nie ukrywali jednak, że temperatura była bardzo niska, a trasa trudna.
– Trasa była bardzo długa, zajęła mi najszybciej około 4 minut i 15 sekund, a to, jak na sprint, jest bardzo dużo. Regulaminowo przewyższenie może wynosić do 75 metrów i tutaj mniej więcej tyle jest. Czuć to w nogach. Tak naprawdę pierwszy odcinek jest bardzo wymagający, bo jest stromy. Bardzo mocno trzeba pracować na rękach i praktycznie to jest dopiero jedna trzecia wyścigu, a ręce już tam są mocno zmęczone i myśli się tylko o tym, żeby przestać. Poza tym tutaj na pewno też trochę utrudnia sytuację aura, bo jest naprawdę zimno. Mam dwie pary rękawiczek i ze trzy kurtki na sobie. Także jest ciężko, ale to są dobre wyścigi. Ski alpinizm polega na tym, żeby się również ścigać w takich warunkach, więc musimy być w stanie w ten sposób działać i tak się ścigać – komentował Jakub Bachleda-Księdzularz.
W piątek, również wieczorem, odbędzie się rywalizacja sztafet mieszanych.