Misja wolontariat

0
437
Eryk Stawiński, EUG Węgry 2024, Foto: Ewa Milun-Walczak

Organizację Europejskich Igrzysk Akademickich na Węgrzech zasiliła bardzo duża grupa polskich wolontariuszy. Mogliśmy ich spotkać przy sportowych arenach, biurach zawodów, spotkaniach integracyjnych i warsztatowych, a w chwilach przerwy nawet w debreczyńskim Zoo. Wrażeniami z działania przy tegorocznych zawodach podzielił się z nami Eryk Stawiński, student Uniwersytetu Wrocławskiego.

Jak się dowiedziałeś o Europejskich Igrzyskach Akademickich na Węgrzech i co cię zachęciło do tego, żeby tu przyjechać?

Przede wszystkim kolega z którym tutaj jestem Filip Szymański, bez którego bym nie przyjechał. Był dwa lata temu na igrzyskach w Łodzi i sobie bardzo to chwalił: organizacyjnie, pod względem atrakcji, doświadczenia, ludzi którzy przyjechali. Był zachwycony i powiedział właśnie, że wybiera się. Dlatego zaproponował mi taką akcję. Długo nie czekałem, bo uznałem, że to będzie świetna okazja żeby przede wszystkim poznać ludzi, poćwiczyć język, pozwiedzać miasto i nabyć nowe doświadczenie wolontariusza.

Jak duże znaczenie przy decyzji o zgłoszeniu na wolontariat miał dla ciebie sportowy charakter tej imprezy?

Sport jest dla mnie ważny od małego. Zaczynałem od judo, potem trenowałem piłkę nożną, tenis stołowy, teraz chodzę na siłownię, lubię jeździć na rowerze. Sport był więc na pewno czymś ważnym co mnie tutaj przyciągnęło. Ale gdyby to było np. wydarzenie kulturalne też bym się z chęcią wybrał, ponieważ mam wiele zainteresowań. Każda działalność wolontariusza jest dla mnie ciekawa, chociaż faktycznie najbardziej ta sportowa.

Na czym polega twoja rola wolontariusza na tym wydarzeniu?

Moja rola wolontariusza polega na tym, że codziennie dostaję zadania. Są mi przydzielane o godz. 20.00 kiedy organizatorzy wysyłają mi grafik wskazujący co będę robił następnego dnia. Czasami wysyłają rozpiskę na kilka dni. Tutaj mogę powiedzieć o pewnym niedociągnięciu. Dostaliśmy najpierw grafik, który był rozplanowany na całe igrzyska, ale z czasem okazało się, że nie do końca jest wypełniony zadaniami dla nas. Mimo przekazanych próśb o przypisanie do działania, mamy sytuację, że do dzisiaj mam już ciągłe dwa dni wolnego. Oczywiście upomnimy się, żeby coś jednak robić, bo nie chcemy mieć przestoju, mamy potrzebę zaangażowania.

Wracając do dotychczasowej roli. Moja działalność zaczęła się na turnieju koszykówki 3×3, podawałem piłki, pomagałem przynosić wodę. Potem przypisano mnie do rozgrywek piłki nożnej gdzie zadań było trochę więcej i bez naszego wsparcia turniej straciłby na dynamice.

Jak oceniasz całą imprezę? Ciekawe wydarzenie? Coś szczególnego zapamiętasz z pobytu w Debreczynie?

Impreza sama w sobie jest świetna. Może trochę organizacja do poprawy. Więcej chętnie byśmy przyjęli eventów pobocznych dla wolontariuszy, żeby działo się częściej coś integracyjnego. Co prawda są warsztaty – byliśmy na dwóch – ale dzisiejszy, który się odbył dot. angażowania wolontariuszy odbył się praktycznie cały po węgiersku, z czytelnymi dla nas tylko wybranymi fragmentami. Odczuwalne są tutaj dla nas studentów i wolontariuszy takie drobne niedociągnięcia. Nie są one jednak na tyle dotkliwe, by mnie zrazić do wydarzenia. Z chęcią wezmę udział także w igrzyskach za dwa lata.

Widać, że jesteś mocno zarażony ideą wolontariatu. Co takiego daje ten wolontariat, że dalej chcesz się spełniać w tym zakresie?

Jest to świetna okazja żeby poćwiczyć język obcy, poznać nowych ludzi z innych krajów. Pozwala to na jeszcze lepsze budowanie networkingu. Poznałem już bliżej osoby z: Azerbejdżanu, Kazachstanu, Litwy, Hiszpanii. Mamy kontakt z grupą bardzo wielu zawodniczek i zawodników. To jest naprawdę świetna wymiana kulturowa. Dla mnie kolejny ciekawy punkt to planowane igrzyska w Salerno. Jak się uda to za dwa lata będzie to bardzo dobra opcja na dodatkowe aktywne wakacje z darmowym noclegiem, darmowym jedzeniem i okazją aby pomóc ludziom, co jest dla mnie powodem do ogromnej satysfakcji.

Skoro mowa o wakacjach, jakie są twoje plany po Igrzyskach?

Dwutygodniowy wyjazd objazdowy z rodzicami do Marsylii przez Norymbergę i Szwajcarię. Wybieram się także później na 5 dni do Pszczewa na obóz ogólnosportowy organizowany przez mój uniwersytet.

A plany i ambicje po studiach? Co przed tobą?

Na pewno będę chciał się angażować w organizacje pozarządowe, w coś gdzie mógłbym się spełniać pomagając ludziom, czy to jako wolontariusz czy też jako osoba zaangażowana w organizacje pozarządowe, które bardzo prężnie działają we Wrocławiu. Kto wie, a może udam się by działać gdzieś za granicą?

Czyli trafiłem na właściwą osobę na właściwym miejscu – wolontariacie na igrzyskach?

Mam nadzieję, że właśnie tak jest. Ja się spełniam, mam nadzieję, że osoby którym tu pomagam też to czują. Sama przyjemność to także poznanie Akademickiej Reprezentacji Polski startującej tutaj. Zawsze to jest miły akcent dla nas, żeby powiedzieć „Polska górą!”.

Eryk Stawiński w rozmowie z Mariuszem Walczakiem, EUG Węgry 2024, foto: Ewa Milun-Walczak
Eryk Stawiński w rozmowie z Mariuszem Walczakiem, EUG Węgry 2024, foto: Ewa Milun-Walczak