Sławomir Pliszka, trener pływaczek AZS UMCS Lublin, w rozmowie z nami opowiada o niezwykłej formie i perspektywach Laury Bernat. – Teraz budujemy formę na ME w Budapeszcie. Igrzyska? To będzie nauka dla niej – mówi portalowi pasja.azs.pl.
Wynik 2:09.81 podczas marcowego Arena Grand Prix Pucharu Polski w Lublinie pozwolił Laurze Bernat wypełnić minimum na igrzyska olimpijskie w Tokio (2:10.39). Ustanowiła nowy rekord Polski juniorów, a przy okazji zabrakło 0,07 sek. do wyrównania seniorskiego rekordu Alicji Tchórz. Występ Pańskiej podopiecznej wzbudził powszechny podziw i zarazem pewne zaskoczenie. Mowa przecież o 15-letniej zawodniczce. Pan również był zaskoczony tak dobrym startem Laury?
– Na podobny wynik szykowaliśmy się w marcu zeszłego roku, kiedy okazało się, że nie przyjdzie nam sprawdzić formy Laury, która już wtedy była bardzo wysoka. Dodatkowy rok treningów pozwolił nam doszlifować pewne elementy. W zasadzie na te zawody przygotowaliśmy dyspozycję, by wypełnić olimpijskie minimum. Byłem spokojny o występ Laury, widząc, że na treningach wszystkie elementy techniczne się układają i jest w tym powtarzalność. Myślę, że stać ją na jeszcze lepsze pływanie w przyszłości, bo widać u niej duże rezerwy.
Wspomniał Pan o powtarzalności. U młodych sportowców bywa z nią różnie, często zdarzają się spadki formy i zróżnicowane występy.
– Laura dosyć dobrze pracuje. Ufamy sobie w tym tandemie i dogadujemy wiele rzeczy. Kiedy decydujemy się na coś, to ona robi coś dobrze lub bardzo dobrze, a czasami nawet zbyt szybko. W treningu nie mam z nią żadnych problemów. Ma w sobie niesamowite możliwości wytrzymałościowe, dzięki czemu dwa lata temu zdecydowaliśmy się pójść w stronę 200 metrów w stylu grzbietowym. Laura, już jako 13-latka, w jednym z pierwszych występów na tym dystansie pobiła rekord Polski. Stwierdziliśmy więc, że grzbiet to właściwa droga dla niej. Laura w tym stylu w zasadzie się nie męczy. Mogliśmy więc realizować zadania na poziomie, na którym nikt w Polsce nie jest w stanie z nią konkurować. Wiedziałem, że Laura jest w stanie przenieść czasy z treningów na zawody. Poza tym, wyłączając ostatni drobny uraz barku z występu na Zimowych MP w Olsztynie, kontuzje omijały nas szerokim łukiem.
Biorąc pod uwagę skalę jej talentu, można stawiać ją w jednym szeregu z Otylią Jędrzejczak i innymi najlepszymi polskimi pływakami w historii?
– Jednoznacznie nie da się ocenić możliwości Laury. Skoro ona bije rekord Polski o pięć sekund, a jako niespełna 16-latka zbliża się do wyśrubowanego rekordu seniorów z czasów plastikowych kostiumów, które „nosiły” zawodników, to łatwo jest zobrazować skalę jej talentu. On jest olbrzymi. Prowadzimy trening w ten sposób, by dalej miała rezerwy, starając się nie przeciążać organizmu. Mam pewien wieloletni plan i jeśli on się powiedzie, to przyjdzie dalsza progresja wyników Laury w rankingach – nie tylko w krajowym, ale przede wszystkim w europejskim i światowym. Obecnie Laura zajmuje trzecie miejsce na Starym Kontynencie, a na świecie dziesiąte. Niewielu pływaków w tym okresie jest w stanie płynąć na tym poziomie. Jeżeli Laura zachowa dalszą progresję, to igrzyska w Tokio staną się okazją do sprawdzenia swojej formy. Przez następne lata może wieść prym w krajowym pływaniu. Konsekwentna praca może przynieść sukcesy również na arenie międzynarodowej.
Wyjazd na igrzyska z pewnością będzie nauką na przyszłość, a czy sukces na nich jest możliwy już w tym roku?
– W danym roku nie da się budować wielu szczytów formy. Co chwilę musielibyśmy odpuszczać trening, żeby dać odpocząć organizmowi. Mamy plan przygotowań do igrzysk, ale po drodze do nich jest kilka wyzwań do podjęcia. Po pierwsze, Laura wciąż jest juniorką i chciałaby zabłyszczeć wśród rówieśników. Zdobycie medalu na ME juniorów (6-11 lipca w Rzymie) czy MŚ juniorów (25-29 sierpnia w Kazaniu) jest dla takiego zawodnika bardziej wartościowe, niż pojechać i asystować na igrzyskach. Zbierając po drodze mniejsze łupy, budujemy komfort psychiczny u młodego człowieka. Chcemy realizować cele, ale rzecz jasna, chcemy zbudować szczyt formy na Tokio, żeby popłynąć jak najlepiej i pobić rekord życiowy. Jeżeli Laura w Japonii minimalnie poprawi swój wynik, to jest bardzo duża szansa na półfinał, a jeśli znacząco, to i może na finał. Każdy ze sportowców chciałby pojechać na igrzyska, a być w ich finale to z pewnością apogeum marzeń.
Za kilkanaście dni mistrzostwa Polski na basenie Aqua Lublin. Mając na uwadze napięty kalendarz i kilka ważnych imprez międzynarodowych, nastawiacie się mocno na dobry występ w krajowym czempionacie?
– Oczywiście, Laura będzie bronić pierwszego miejsca w krajowym rankingu i myślimy o złocie, ale czas nie będzie najważniejszy. Wystartuje również w innych konkurencjach – w stylu zmiennym i klasycznym, a być może również kraulu. Główne MP będą więc treningiem w formie startowej. Być może nawet zrezygnujemy z 50 czy 100 m stylem grzbietowym na rzecz innych startów. Mistrzostwa kraju zawsze są ważnymi zawodami, ale przede wszystkim skupiamy się na przygotowaniu do seniorskich ME w Budapeszcie, które zostaną rozegrane tydzień później (10-23 maja). To na tę imprezę budujemy jej szczyt formy. Skoro Laura na ten moment jest trzecia w Europie, to jej szanse na miejsce w finale są bardzo realne.
W AZS UMCS są również inni Pańscy podopieczni, których stać na zaznaczenie swojej obecności podczas nadchodzących MP i ME.
– Wśród kobiet wciąż szanse na igrzyska zachowuje Daniela Georges, obecnie jedna z najlepszych kraulistek w Polsce. Dwa lata temu, jako jedna z czterech Polek w historii, złamała barierę dwóch minut na dystansie 200 m stylem dowolnym. W tej chwili nie jest w tak wysokiej formie, ale postaramy się ją przygotować na krajowy czempionat. Jeżeli w tej imprezie znajdzie się w czwórce najlepszych zawodniczek i uzyska choćby minimum B, to jest realna szansa, że również i ona w poleci do Tokio do sztafety. Jeśli chodzi o innych zawodników AZS-u poza nią, u mężczyzn jest Konrad Czerniak, medalista MŚ i ME. Jego nie można skreślać, bo to chłopak, którego stać na olimpijskie minimum. Nie stawiałbym krzyżyka na Janie Świtkowskim, bo liczę, że odrodzi się po kilku mniej udanych startach. Jest również Janek Hołub, który, moim zdaniem, prędzej załapie się do reprezentacyjnej sztafety w stylu dowolnym niż indywidualnie. Cała wymieniona trójka mężczyzn razem z Laurą jedzie na ME. Liczę na to, że Daniela jeszcze zdobędzie kwalifikację podczas Głównych MP i dołączy do polskiej ekipy.
Sławomir Pliszka – założyciel i prezes zarządu KS Olimpia Lublin; były trener Pauliny Barzyckiej (olimpijki z Aten z 2004 roku i Pekinu z 2008 roku); od stycznia 2020 roku współpracuje z AZS UMCS Lublin, w którym prowadzi Laurę Bernat, Danielę Georges i Paulinę Warchałowską (medalistka MP U-15); jeden z trenerów prowadzących juniorów podczas zgrupowania kadry Polskiego Związku Pływackiego.
Rozmawiał Artur Kluskiewicz