Historyczne złoto krajowych mistrzostw w koszykówce kobiet zdobyły zawodniczki Polski Cukier AZS UMCS Lublin. Podopieczne trenera Krzysztofa Szewczyka pierwszy raz sięgnęły po tytuł mistrzyń, a kropkę nad „i” postawiły w piątym, wyjazdowym spotkaniu z BC Polkowice. – Nikt z nas nie przypuszczał, że znajdziemy się na szczycie – nie ukrywa Rafał Walczyk, prezes zarządu AZS UMCS.
Na ten sukces czekano przez wiele lat na Lubelszczyźnie, ale mało kto przypuszczał, że nadejdzie on tej wiosny. Przed rokiem w wielkim finale Energa Basket Ligi Kobiet akademiczki z Lublina uległy w trzech spotkaniach właśnie ekipie BC Polkowice. W tym sezonie udało się zrewanżować za zeszłoroczne porażki. Sukces jednak rodził się w bólach. W trakcie rozgrywek Polski Cukier AZS UMCS poszukiwał optymalnego składu na najważniejsze bitwy, notując po drodze w rundzie zasadniczej aż osiem porażek. Do fazy play-off przystępował z czwartej pozycji.
– Przed rozgrywkami postawiliśmy sobie za cel dojście co najmniej do półfinału. Tak naprawdę problemy kadrowe rozpoczęły się jeszcze przed pierwszym ligowym meczem, bo nasza rozgrywająca na wrześniowym zgrupowaniu doznała kontuzji. Wystartowaliśmy do sezonu w niepełnym składzie, więc trzeba było go uzupełniać. Ponadto, w listopadzie musieliśmy wymienić dwie kolejne zawodniczki. Wówczas założyliśmy sobie z trenerem Szewczykiem, że jeżeli powalczymy o trzecie miejsce, będzie to bardzo duże osiągnięcie dla naszej drużyny. Nasza gra była nierówna, w kratkę, do tego doszły problemy natury mentalnej. Musieliśmy scalić zespół, w czym bardzo duża zasługa naszego psychologa. Do play-offów podchodziliśmy z wiarą we własne możliwości, ale również świadomością, że może być w nich różnie – opowiada Rafał Walczyk, prezes zarządu AZS UMCS.
W ćwierćfinale lublinianki stoczyły trzy zacięte pojedynki z VBW Arką Gdynia, które ostatecznie zakończyły się ich wygranymi. Z kolei półfinałową serię spotkań zaczęły od wyjazdowego triumfu nad PolskaStrefaInwestycji Enea Gorzów Wielkopolski. Przy stanie 1:1 rywalizacja przeniosła się do Lublina, a na swoim terenie koszykarki trenera Szewczyka pewnie pokonały zwyciężczynie rundy zasadniczej Energa Basket Ligi Kobiet.
– Arka nam „leżała”, bo patrząc na jej skład i grę w tym sezonie, wiedzieliśmy, że mamy swoje szanse. Nikt natomiast nie podejrzewał, że przejdziemy półfinał z Gorzowem, który przecież niemal suchą stopą przeszedł rundę zasadniczą. Skład rywalek rozsypał się natomiast przed meczami z nami – kontynuuje Walczyk.
Chociaż faworytkami do złota pozostawały polkowiczanki, na nic zdały się prognozy ekspertów. Po wygranej akademiczek w pierwszym finałowym pojedynku (77:70) kolejne dwa padły łupem koszykarek z Dolnego Śląska (AZS przegrał na wyjeździe 62:80, a potem pierwszy mecz u siebie 73:77). Ostatnie dwa spotkania należały jednak do lublinianek, które na swoim boisku wyrównały stan rywalizacji, wygrywając 77:70, by w weekend przypieczętować historyczny triumf. W decydującym, piątym spotkaniu w Polkowicach Polski Cukier AZS UMCS rozpoczął od prowadzenia 15:8, lecz później co chwila sytuacja na tablicy wyników ulegała zmianom. W drugiej połowie więcej zimnej krwi zachowały koszykarki z Lublina, a dwa trafienia Aleksandry Zięmborska z linii rzutów osobistych (21 punktów w całym spotkaniu) pozbawiły polkowiczanek reszty nadziei na odwrócenie losów walki o złoto.
– Trener mistrzyń Polski, to bardzo dobrze brzmi. Pracowaliśmy na ten sukces kilka ładnych lat, począwszy od czasu, kiedy awansowaliśmy po raz pierwszy do play-offów. W tym roku było to ukoronowanie naszej pracy. Od samego początku liczyliśmy na zwycięstwo. Każdy skazywał nas na porażkę 0:3 w finale. Z naszej strony wiedzieliśmy, że jeśli wykonamy nasz plan, to będziemy w grze do końca. Powinniśmy tę serię skończyć w Lublinie, gdzie BC Polkowice prowadziły tylko przez 2 z 80 minut. Trzeci mecz nie poszedł nam po myśli, ale wróciliśmy do Polkowic i udowodniliśmy, że zasłużyliśmy na triumf – mówił po meczu uradowany trener Szewczyk.
– W finałach znowu trafiliśmy na drużynę, która najlepiej pasowała spośród wszystkich półfinalistów. Polkowice były jedynym zespołem, z którym chociaż raz wygraliśmy w rundzie zasadniczej. Pojawiła się więc iskierka nadziei, ale nie spodziewaliśmy się złotego medalu – dodaje prezes Walczyk.
MVP finałów wybrano Sparkle Taylor, zdobywczynię 27 punktów, do których dorzuciła 7 zbiórek (w pięciu meczach finału zdobyła 102 punkty). Amerykanka, która na początku grudnia dołączyła do lublinianek z zespołu Polskie Przetwory KS Basket 25 Bydgoszcz, wraz ze swoją rodaczką Natashą Mack stanowiły o sile ofensywnej Polski Cukier AZS UMCS w tym sezonie, notując średnio 19,25 i 15,69 pkt na mecz. Dodatkowo druga z nich była najlepiej zbierającą koszykarką ligi (10,84 zbiórki/mecz). Ważnym ogniwem złotych medalistek z Lublina była również rozgrywająca Serbka Aleksandra Stanacev (7,3 asysty/mecz).
– Jestem bardzo podekscytowana i szczęśliwa z tego osiągnięcia. Włożyłyśmy dużo ciężkiej pracy w trakcie całego sezonu. To jest to, o co walczyłyśmy, i koniec końców wykonaliśmy zadanie. Chciałyśmy zostawić wszystko na parkiecie, grać twardo, trzymać się naszych założeń przedmeczowych i zasad, nie tracąc przy tym wiary w siebie. Taki był nasz plan i udało się go zrealizować. Nawet kiedy miałyśmy gorsze momenty, nie spuszczałyśmy głów i walczyłyśmy – podsumowała po meczu szczęśliwa Taylor.
W poniedziałek w Lublinie drużyna najpierw spotkała się na specjalnej konferencji prasowej z udziałem władz uczelni i samorządu. – To wielki dzień nie tylko dla lubelskiego sportu. To także wielki dzień dla uczelni, dla drużyny. Osiągnęłyście wyjątkowy wynik, ale dostarczyłyście również lubelskim kibicom wielu emocji, zwłaszcza w ostatnim rozdaniu. Przeżywaliśmy razem z wami te emocje i serdeczne gratulacje pod waszym adresem bez wątpienia się należą – mówił rektor Uniwersytetu Marii Curie-Skłodowskiej w Lublinie, prof. dr hab. Radosław Dobrowolski. – To, że jesteśmy dumni z was jako miasto Lublin i region, to jest oczywiste. Doceniamy ten wasz sukces wywalczony w pięknej, sportowej walce. Jednocześnie przy pojawianiu się słabości oraz ich przezwyciężaniu potrafiłyście wygrać tam, gdzie było wam najtrudniej, więc to zwycięstwo smakuje chyba najbardziej – nie szczędził słów uznania prezydent Lublina Krzysztof Żuk.
Z kolei w poniedziałkowe popołudnie złote medalistki z Polski Cukier AZS UMCS spotkały się z kibicami w hali miejscowego MOSiR-u, gdzie wspólnie mogli świętować premierowe złoto. W lubelskim klubie równolegle z celebrowaniem historycznego sukcesu trwają pierwsze prace nad budową zespołu na nowy sezon. Mistrzynie Polski będą miały prawo gry w fazie grupowej Euroligi i zamierzają z niego skorzystać. Akademiczki mają już za sobą pucharowe doświadczenia z europejskich parkietów. Przez ostatnie dwa lata lubelski zespół występował w rozgrywkach EuroCupu. W lutym tego roku ekipa trenera Szewczyka odpadła w 1/8 finału z faworyzowanym Casademontem Saragossa. Rok wcześniej pogromczyniami lublinianek na tym etapie był zespół Lyon Asvel Feminin. Aby sprostać wymogom gry w silniejszych rozgrywkach niż EuroCup, niezbędne są wzmocnienia.
– Chcemy zagrać w Eurolidze, czyli najlepszej lidze koszykówki kobiet na naszym kontynencie, a po WNBA drugiej najlepszej na świecie. Przed nami duże wyzwanie, bo musimy patrzeć na inny poziom zawodniczek. Dodatkowo Energa Basket Liga Kobiet zmienia regulamin rozgrywek od nowego sezonu, co wymusza większą rotację wśród Polek. Przez cały sezon na parkiecie muszą być minimum dwie koszykarki z polskim paszportem, w tym jedna z kategorii wiekowej U-23 – przypomina Walczyk. – Przy budowie nowego składu weźmiemy również pod uwagę czynnik ludzki. Mamy w zespole jednostki, które nie najlepiej funkcjonowały ze sobą. Finalnie zdobyliśmy złoto, ale wiemy, że na dłuższą metę współpraca w aktualnym gronie byłaby ciężka. Rozmawiamy z obecnymi zawodniczkami, ale na pewno będą jakieś zmiany personalne. Chęć gry w Eurolidze sprawia, że musimy szukać koszykarek o zupełnie innym profilu i z większą jakością w niektórych elementach gry – argumentuje sternik AZS UMCS Lublin.
Artur Kluskiewicz