Konrad Czerniak: Nie mogłem zawieść ludzi, którzy we mnie wierzyli

0
2538

Nieco ponad dwa tygodnie zostały do początku XXXII Letnich Igrzysk Olimpijskich. Dla pływaka AZS UMCS – Konrada Czerniaka będą to już trzecie igrzyska w karierze. 

Konrad, przed Tobą już trzecie igrzyska olimpijskie. Doświadczenie robi swoje czy adrenalina taka, jakby to były pierwsze?

– Mogę spokojnie powiedzieć, że doświadczenie robi swoje. Igrzyska olimpijskie są specyficzne i myślę, że każdy kto na nich startował może to potwierdzić. Dla sportowców kolejne zawody, ale jednak zupełnie inne od pozostałych. Największa różnica jest w całej otoczce – wioska, stołówka, gwiazdy sportu z każdej dyscypliny, kadra narodowa, ponieważ stricte sam start na basenie jest podobny do tego na mistrzostwach świata czy mistrzostwach Europy. Teraz już wiem jak to wygląda i przynajmniej te rzeczy niezwiązane z pływaniem nie dekoncentrują tak bardzo. Natomiast jeżeli chodzi o adrenalinę, to oczywiście też będzie, to nieuniknione. Dla mnie to coś wyjątkowego być w kadrze olimpijskiej już trzeci raz!

A propos Twoich pierwszych igrzysk – jakie masz wspomnienia z Londynu?

– Tak jak już wspomniałem – wszystko było nowe. Start w Londynie wspominam jednak bardzo dobrze. Mimo że nie udało się zdobyć medalu, to wystąpiłem w finale, a tym nie każdy może się pochwalić. To była dla mnie dobra lekcja życia.

Myślę, że Twój udział w Tokio dla wielu był oczywistością. Zawodnik takiej klasy w końcu minimum musiał zrobić. A czy dla Ciebie samego było podobnie? Kwalifikacji nie wywalczyłeś podczas mistrzostw Polski, trochę trzeba było na nią  poczekać. Nie było obaw, czułeś się pewnie?

– Wydawałoby się, że tak, ale ostatnie lata były dla mnie troszkę trudniejsze. Zmiana otoczenia, trenera czy powracające kontuzje nie pozwoliły mi pokazać swoich możliwości w 100%. Wiem, że wielu ludzi już dawno mnie skreśliło, ale nie mogłem zawieść tych, którzy zawsze we mnie wierzyli. To dzięki nim jadę na IO w Tokio. Na mistrzostwach Polski chciałem pokazać się z jak najlepszej strony, ponieważ zawody „w domu” to dobra motywacja. Nie byłem jednak w pełni gotowy do szybkiego pływania, być może potrzebowałem jeszcze większej motywacji, jak na ME w Budapeszcie. Dobrze było wrócić po paru latach i powalczyć w finale o medal.

Wydaje się, że ten sezon jest dla Ciebie bardzo dobry. Oczywiście nie wypominając wieku, bo nadal jesteś młodym człowiekiem, ale wiem, że w sporcie z upływem czasu bywa trudniej. Konrad Czerniak jednak nic sobie z tego nie robi. Jesteś jak wino – im starszy, tym lepszy?

– Trochę tak (śmiech). Większa świadomość ciała, treningu, choć regeneracja już nie ta, co 10 lat temu. Jednak motywacja została i chęć ścigania się jest dużo większa i nie przejmuję się wiekiem. Wielu zawodników mogło pływać znakomicie w moim wieku i to mi daje spokój. Ola Urbańczyk, Paweł Korzeniowski – to przykłady osób, których przebieg kariety pozwalał mi w to wierzyć.

Jak wyglądają obecnie Twoje przygotowania do Tokio? Planujesz jakieś starty, czy teraz skupiasz się tylko na pracy z trenerem?

– Od miesiąca przebywam na obozie w stolicy Hiszpanii i tutaj szlifuje formę. Podczas tego czasu był tylko jeden start kontrolny i myślę, że to wystarczy. Ostatnie miesiące były dosyć intensywne i taki spokój przed igrzyskami dobrze mi zrobi. Na ostatnie dni przed wylotem wracam jednak do Lublina, a 13 lipca ‒ kierunek Tokio.

Co jest Twoim głównym celem przed Igrzyskami Olimpijskimi?

– Zawsze uciekam od tego typu pytań. Nie lubię prorokować. Odpowiem tak – skupiam się teraz na każdym następnym dniu. Każdy dzień chcę wykorzystać na 100%. To daje mi spokój i motywację na każdy kolejny dzień.

Fot. Kamil Wojdat