Komentowali, pisali i grali w futsal dla AZS UW

0
1046

Gdyby powstała reprezentacja Polski dziennikarzy w futsalu, to okazuje się że jej trzon mogliby stanowić zawodnicy związani z AZS Uniwersytetem Warszawskim. Choć przez lata występowały tam osoby związane z mediami, to sama dyscyplina wciąż walczy o miano medialnej.

– To była mocna ekipa – wspomina Dariusz Motała były dziennikarz stacji Canal+ oraz były dyrektor sportowy w GKS Katowice czy Zagłębiu Lubin. W sezonie 2006/2007, będąc grającym trenerem azetesiatków, wywalczył z kolegami awans do najwyższej klasy rozgrywkowej, nazywanej wtedy I ligą. W ostatnim wyjazdowym meczu z Tacho Toruń wygranym 4:3 zdobył bramkę pieczętując promocję.

Rodowitego poznaniaka do Warszawy nie ściągnął futsal, ale praca w telewizji. Wcześniej przez trzy sezony Dariusz Motała występował w Akademii Słowa i po przeprowadzce nie chciał kończyć z grą w hali. Do treningów namówił go redakcyjny kolega – Marcin Rosłoń, choć zbytnio nie trzeba było go namawiać. Panowie występowali nie tylko w jednej ramówce, ale także podczas Akademickich Mistrzostw Polski w futsalu oraz IX Akademickich Mistrzostw Świata w Palma de Mallorca (2004 rok).

– To była grupa fajnych ludzi, która grała w niższych ligach i chciała się zintegrować przy futsalu. Atmosfera była super, choć graliśmy dla siebie, bez żadnych stypendiów, a na mecze wyjazdowe jeździliśmy swoimi samochodami. Wszystko to wspominam bardzo miło i bardzo sobie cenię. Udało nam się szybko wywalczyć awans, choć nie byliśmy faworytami. Pamiętam jak jechaliśmy na mecz do TPH Polkowice i nikt nam nie dawał szans. My wygraliśmy 7:4 i już po pierwszych 10 minutach prowadziliśmy 4:0. Mam więc to szczęście, że grałem w takim historycznym sezonie. W ówczesnej I lidze już nie zagrałem dla UW, bo zmieniło się moje życie prywatne. Wciąż pracowałem w Canal+, ale wracałem do Poznania, brałem ślub i nie było możliwości, żebym mieszkał dalej w Warszawie – wspomina po latach Dariusz Motała, który wciąż śledzi futsalowe rozgrywki.

W drużynie, która występowała w sezonie 2007/2008 w futsalowej elicie, oprócz wspomnianego już Marcina Rosłonia – wieloletniego komentatora stacji Canal+ i mistrza Polski w piłce nożnej z Legią Warszawa (2005/2006), grał jeszcze wychowanek Bugu Wyszków – Marcin Pawłowski, będący dziś komentatorem w stacji Eleven Sports. W 2000 roku zdobył on wicemistrzostwo Polski juniorów ze stołeczną Polonią, a kilka lat później walnie przyczynił się do awansu AZS UW do I ligi.

Przygoda z najwyższą klasą rozgrywkową trwała tylko sezon, po czym nastąpiła zmiana warty. W składzie pozostało kilku doświadczonych zawodników, jak kapitan Tadeusz Kiełbiewski – przez wiele lat grający w rezerwach Legii. Wspomniany Marcin Rosłoń rozegrał pożegnalny mecz w styczniu 2009 roku przeciwko Copacabana Gdańsk, spędzając na boisku 39 minut i 59 sekund. Do kadry wrócili też gracze walczący o awans jak Rafał Klimkowski oraz tylko na rundę wiosenną Łukasz Smolarow – dziś asystent trenera w Lechii Gdańsk.

foto: AZS UW Wilanów

O miejsce w bramce zaczął walczyć Michał Kozłowski, który także związał się z mediami w telewizji Nowa TV i Super Expressie. Popularny „Koza” prowadzi też swój kanał na youtube pn. „Za linią mety”, gdzie spotyka się głównie z lekkoatletami. Wcześniej przez kilka sezonów robił, co mógł, by piłka jak najrzadziej mijała linię jego bramki. Nie wyklucza on, że jeszcze wróci między słupki, bo jak mówi 33 lata to dobry wiek dla bramkarza.

– Pierwszego meczu w AZS dokładnie nie pamiętam. Wiem, że podczas jakichś rozgrywek w śmiesznej halowej lidze broniłem w jednej rękawicy, bo zapomniałem drugiej. Ktoś mi powiedział, że zamiast się kopać w okręgówce, to żebym spróbować sił w futsalu na UW. Myślałem jednak, o tym gdzie ja będę się nadawał do ekstraklasy. Podczas Mistrzostw Warszawy zagadałem z Pawłem Staniszewskim, który zaprosił mnie na trening. Byłem na eliminacjach z czterema innymi zawodnikami. Zostałem zaproszony na kolejny trening i tak zostałem na prawie 10 lat – opowiada z uśmiechem Michał Kozłowski, który jednak nie został zgłoszony do rozgrywek ekstraklasy, a bronić zaczął w I lidze.

Były bramkarz wspomina wiele ciekawych spotkań, a zwłaszcza swojego gola z Tacho Toruń strzelonego z dystansu w samo okienko. Czy też mecze w ramach Pucharu Polski z Wisłą Kraków i Pogonią Szczecin, które były okazją do zmierzenia się z drużynami z ekstraklasy. Było też wiele śmiesznych chwil, zwłaszcza gdy pojechali na wyjazdowe spotkanie do Gatty Zduńska Woli bez swoich strojów. Na szczęście gospodarze użyczyli im swoich rezerwowych trykotów.

– Atmosfera zawsze w naszej drużynie była bardzo dobra. Jeśli chodzi o całe zaplecze, to na pewno teraz to wygląda dużo lepiej. Kiedyś ja załatwiałem sprzęt, żebyśmy mieli takie same dresy, torby albo zniżki na buty. Różne rzeczy załatwiał też Rafał Klimkowski, a kierownik to był w ogóle od wszystkiego. Teraz też trener pewnie musi korzystać ze swoich kontaktów, żeby coś wywalczyć dla drużyny, ale o tym nie myślą już sami zawodnicy. Teraz poziom organizacyjny jest na poziomie ekstraklasy – dodaje Michał.

Wspomnianym wieloletnim kierownikiem drużyny był Jakub Mikulski – obecnie dziennikarz portalu „Rzeczpospolitej” i przez lata prowadzący serwis futsal-polska. Będąc jeszcze związany z Akademickim Radiem Kampus zapraszał kolegów z redakcji sportowej do przychodzenia na mecze futsalu. Dzięki niemu w roli spikerów przewinęli się zarówno Patryk Serwański – który od lat prezentuje wiadomości sportowe w radiu RMF FM, czy Michał Łopaciński – teraz znany z komentowania koszykówki w Canal+.

Od kilku lat trenerem drużyny jest Maciej Karczyński – były rzecznik prasowy Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego i były rzecznik komendanta stołecznego Policji. Dzięki jego pasji i zapałowi AZS UW Wilanów udało się powrócić do Ekstraklasy. Kolejnym krokiem jest dotarcie do odbiorców i promocja futsalu w Warszawie. Oczywiście pomóc mogą w tym transmisje z meczów reprezentacji Polski i najwyższej klasy rozgrywek, ale czy tylko?

– Zawsze krążyła opinia, że jeśli futsal zostanie uznany za dyscyplinę olimpijską, to zrobi kilkanaście kroków do przodu. Wtedy wzrosłaby oglądalność i sama możliwość zagrania na takiej imprezie byłaby bardzo ważna. Oczywiście takie wydarzenia jak mistrzostwa świata czy Europy stale się rozwijają. W Polsce też jest coraz lepiej, tylko brak jest długofalowych inwestycji i szkolenia tylko w futsalu – uważa Dariusz Motała.

Artykuł pochodzi ze strony https://azsuwfutsal.pl/