Zakończony sezon w wykonaniu Macieja Kota nie należał do udanych. Czy w następnych miesiącach zawodnik AZS-u Zakopane udowodni swoją przydatność dla polskiej kadry?
Niestety, nie nastąpił przełom w wynikach sympatycznego skoczka. Przed sezonem Przemysław Babiarz, komentator TVP Sport, w rozmowie z nami przewidywał wzrost formy Kota. W odbudowie pozycji sportowej miało pomóc m.in. ustabilizowanie sytuacji życiowej i zmiana stanu cywilnego. Kot, podobnie jak inni skoczkowie, z „czystą” kartą zaczynał współpracę z Martinem Doleżalem, nowym selekcjonerem.
W Pucharze Świata nie widzieliśmy serii wybitnych występów zakopiańczyka. Kot tylko sporadycznie pojawiał się na pozycjach punktowanych. Przez cały sezon uzbierał 40 oczek, które pozwoliły na 42. miejsce w klasyfikacji generalnej.
– Zakończony niedawno sezon, a także ten poprzedni, miał mocno przeciętne. Najpierw trener Horngacher chciał skorygować jego błędy techniczne, ale jak się okazało, lepsze jest wrogiem dobrego. Po przejściu do Doleżala też chciano mu pomóc pod kątem techniki – wyjaśnia nam Kacper Merk, komentator Eurosportu. – Kot po wyjściu z progu był nieco skręcony w powietrzu, co jest błędem. Naprawianie tego i koncentracja Maćka na poprawnej sylwetce przełożyły się m.in. na obniżenie prędkości dojazdowej – dodaje.
Kot w poszukiwaniu lepszej formy został przeniesiony do drugiej drużyny narodowej. Ruch ten okazał się strzałem w „dziesiątkę”. Sam Kot przyznawał, że wraz z Maciejem Maciusiakiem, trenerem kadry B, w konsultacji z Doleżalem znaleźli klucz do osiągania lepszych skoków.
– Wspólnie doszli do wniosku, że chyba warto pozwolić Maćkowi skakać tak, jak potrafi. Znamy jego potencjał, dwukrotnie wygrywał konkursy PŚ. Był silnym elementem drużyny na igrzyskach w Pjongczangu czy na MŚ w Lahti. Po tym, jak wrócił do kadry A na końcówkę sezonu, wrócono do jego starej techniki – opowiada Merk.
Finisz sezonu nieco osłodził wcześniejsze niepowodzenia. Będąc w kadrze B, dwukrotnie zwyciężył w Predazzo w konkursach Pucharu Kontynentalnego. Jak na złość, gdy przyszła forma, na świecie zaczęło panować zamieszanie związane z pandemią koronawirusa. W związku z zaistniałą sytuacją odwołaniu uległ konkurs cyklu Raw Air w norweskim Trondheim. Żal tym większy, że ze skandynawskim tourem łączą go miłe wspomnienia (7. miejsce w sezonie 2016/17), a podczas kwalifikacji do prologu zajął drugą lokatę za Ryoyu Kobayashim.
– To było pewnego rodzaju odrodzenie. (…) Szkoda, że sezon skończył się przedwcześnie, bo miałem nadzieje, że podsumuję go pozytywnym akcentem, choćby jednym dalekim skokiem – mówił Kot w rozmowie ze SponoweFakty.WP.pl. – Trzeba pamiętać, że zawodnicy mają, co prawda, jednakowe możliwości rozwoju i plan, ale finalnie sami siadają na belkę. W całym sezonie nie upatrywałbym więc winy trenera i sztabu szkoleniowego, tylko swojej – dodawał trzykrotny medalista uniwersjady z 2011 roku.
Przymusowy koniec sezonu przyniósł kilka dalszych zmian. Kot po powrocie z Norwegii jeszcze w samolocie na lotnisku w Krakowie przeszedł badania. Później, zgodnie z zaleceniem Polskiego Związku Narciarskiego, spędził czas w 14-dniowej domowej kwarantannie, zazwyczaj w jednym pokoju, unikając innych domowników. Później, wzorem innych sportowców, wrócił do treningów w siłowni. W rozmowach z mediami przyznaje, że obserwuje sytuację na świecie, ale liczy, że choćby cykl Letniej Grand Prix (start 18-19 lipca zawodami w Wiśle) przebiegnie zgodnie z planem.
– Jeżeli przebieg tej epidemii będzie wyglądał podobnie jak choćby w Chinach, gdzie liczba
przypadków już zdecydowanie spada, to w lecie powinniśmy móc normalnie skakać przy pełnych trybunach – twierdził Kot w niedawnej rozmowie z Michałem Regulskim z TYP Sport. Nasz zawodnik odniósł się również do decyzji o przełożeniu na grudzień mistrzostw świata w lotach w Planicy. – To zły pomysł, nie pamiętam lotów na mamucie już w grudniu (…) To będzie duże wyzwanie dla trenerów i zawodników. Formę będzie trzeba przygotować dużo wcześniej. Samo planowanie będzie trudne, bo później mamy przecież MŚ w narciarstwie klasycznym (…) – mówił.
Tekst: Artur Kluskiewicz, Paweł Skraba