Joanna Szwab w lutowych mistrzostwach Polski obroniła tytuł najlepszej skoczkini narciarskiej w kraju. Zawodniczka AZS-u Zakopane w rozmowie z nami podsumowuje kończący się sezon.
Szwab w Szczyrku, gdzie odbywał się krajowy czempionat, sprawiła małego psikusa. Faworytką rywalizacji na skoczni Skalite (HS-104) była Kinga Rajda. Liderka polskiej kadry prowadziła po pierwszej serii, ale w drugiej próbie nie poleciała tak daleko jak Szwab. Niespełna 23-letnia zawodniczka skoczyła 94 metry i odrobiła pięć punktów straty. Rajda, zamykając konkurs skokiem na odległość 92 metrów, zrównała się łączną notą ze Szwab. Obie stanęły więc wspólnie na najwyższym stopniu podium MP, zdobywając tym samym swoje drugie złota. To pierwszy tego typu przypadek w historii rywalizacji o tytuł najlepszej Polki w skokach narciarskich.
Sukces ten może smakować Szwab wyjątkowo z prostej przyczyny. Zawodniczka zakopiańskiego AZS-u w czerwcu zeszłego roku, po trzech latach przerwy wróciła do kadry narodowej. Sama przyznawała, że powoli traciła wiarę w możliwość powrotu do reprezentacji Polski, w której przecierała szlak młodszym koleżankom. Obok Magdaleny Pałasz, Joasia jako jedna z pierwszych Polek skakała na arenie międzynarodowej. Co więcej, w 2014 roku stanęła nawet na podium Pucharu Kontynentalnego, które po Pucharze Świata są drugim najbardziej prestiżowym cyklem turniejów w jej dyscyplinie. U Łukasza Kruczka, nowego trenera kadry, otrzymała szansę odbudowania pozycji sportowej.
– To naprawdę świetny trener, który dba też o atmosferę w kadrze. Kiedy ostatni raz byłam w reprezentacji, to nie wyglądało to tak fajnie jak teraz. Na pewno jest w tej chwili większy profesjonalizm – oceniała Kruczka na wstępie współpracy Szwab. – Widzę w tej zawodniczce potencjał – twierdził z kolei selekcjoner, cytowany za „Przeglądem Sportowym”.
Niestety, pierwsze miesiące Szwab po powrocie do skakania w PŚ nie należały do udanych. Pochodząca z Chochołowa zawodniczka nie zdobyła żadnego punktu.
– Na początku, w Pucharze Kontynentalnym było fajnie. W Pucharze Świata nie mogłam się odnaleźć. Na treningach skakałam daleko, ale przychodziły zawody i była „lipa” straszna. Zwłaszcza początkowo te skoki były słabsze przez psychikę. Dlatego tak mocno ucieszył mnie triumf w MP – podsumowuje Szwab, która najbliżej punktów w PŚ była w Ramsau. – One pewnie by były, ale moją słabą stronę jest ładne lądowanie telemarkiem. Musiałam podpisać deala z trenerem, że będzie u mnie lepiej w tym elemencie. Zresztą, nie tylko w tym – muszę też poprawić dojazd, wybicie z progu czy popracować nad elastycznością – dodaje ze śmiechem. Sama przed sezonem wskazywała, że stać ją, by dorównać sportowo Rajdzie. – Na tak dobre skoki stać każdą z nas, reprezentantek. Ciało tylko musi zagrać z głową i trzeba umieć to wykorzystać. – uważa.
Pomijając triumf w MP, najwięcej medialnego rozgłosu przyniosła jej sytuacja z sezonu letniego, gdy podczas konkursu FIS Cup w słoweńskim Ljubnie … zgubiła plastron startowy.
– Głupia sytuacja. Przed drugą próbą rozciągałam się i zdjęłam numer. Później okazało się, że do startu jest mało czasu i zapomniałam o nim. Szybko poprosiłam koleżankę o pomoc, jednak plastronu w miejscu rozgrzewki już nie było. Chyba ktoś go zabrał. Później dostałam… męski plastron – wyjaśnia całe zdarzenie Szwab.
Głośno o Szwab było również w 2017 roku. W trakcie jednego z treningów w austriackim Ramsau doznała groźnego upadku. Jak opisywał zdarzenie portal sport.tvp.pl, Szwab „po wybiciu z progu straciła kontrolę nad nartą i spadła na zeskok”.
– Od razu po upadku uderzyłam głową i straciłam przytomność. Na szczęście, skończyło się jedynie na urazach twarzy. Gdy wracałam na tę skocznię, to początkowo trochę się bałam, ale strach szybko minął. Nie rozpamiętuję już tamtej sytuacji – opowiada Szwab, na co dzień studentka wychowania fizycznego na Wyższej Szkole Edukacji w Sporcie w Bielsku-Białej.
Mistrzynię Polski na koniec sezonu czekały jeszcze jedne zawody. Szwab wraz z innymi reprezentantami kraju wzięła udział w turnieju Raw Air, zaliczanym do cyklu PŚ. W norweskim Trondheim, z uwagi na panujące zagrożenie koronawirusem, udało się rozegrać jedynie kwalifikacje. Szwab z odległością 100,5 m była 27. Był to ostatni skok sezonu – FIS, biorąc pod uwagę dobro zawodników, zdecydował się zamknąć rywalizację na skoczniach.
Współpraca: Artur Kluskiewicz