To był niezwykle udany rok dla Katarzyny Komorowskiej. Studentka Uniwersytetu Łódzkiego została mistrzynią Uniwersjady w Neapolu, a na Akademickich Mistrzostwach Polski w strzelectwie zdobyła trzy medale. Kasia opowiedziała nam nie tylko o zawodach akademickich, ale także o początkach swojej przygody ze sportem, o treningu strzeleckim i o swoich planach na najbliższą przyszłość.
Aleksandra Leszczyńska: Jak zaczęła się Twoja przygoda ze strzelectwem?
Katarzyna Komorowska: Moja przygoda zaczęła się na małej strzelnicy w Ozorkowie, gdzie działała grupa amatorów z ogromną pasją do strzelectwa. Pierwszy raz pojechałam tam w wieku 12 lat z tatą, dosłownie na siłę pakując mu się do auta. Strzelaliśmy razem w jednej kategorii i szybko okazało się, że strzelając z karabinu całkiem dobrze sobie radzę! W każdym razie lepiej niż tata i jego koledzy. Wtedy mój pierwszy instruktor powiedział, że jeśli chcę zacząć trenować „na poważnie”, to moją jedyną szansą jest zapisanie się na treningi do klubu Społem Łódź, który jako jedyny wtedy przygotowywał młodych strzelców do kariery sportowej. Moim trenerem klubowym został Grzegorz Pietrzyk, również trener Kadry Narodowej Juniorów, z którym trenuję do teraz.
Czy długo od rozpoczęcia treningów czekałaś na swój pierwszy sukces? Dobrze pamiętasz swoje pierwsze podium na zawodach?
Mój pierwszy sukces nie był związany ze zdobyciem przeze mnie medalu. Miał miejsce na Ogólnopolskiej Olimpiadzie Młodzieży w Krakowie w 2012 roku. Długo i intensywnie przygotowywaliśmy się do tego startu na zgrupowaniach, a dla mnie były to pierwsze zawody, które naprawdę miały znaczenie, bo zdobycie medalu oznaczało nominację do Kadry Narodowej. Zajęłam czwarte miejsce, strzelając karabin pneumatyczny 40 strzałów – uzyskałam taki sam wynik jak druga i trzecia zawodniczka… Dosłownie otarłam się o podium. Do kadry się nie dostałam, ale za to strzeliłam życiówkę, przełamałam swoje „tabu wynikowe” i zostałam dostrzeżona w środowisku. Rok później zdobyłam medal, dostałam się do Kadry Narodowej i znalazłam się w czołówce młodych zawodniczek. Potem zdobywałam medale Mistrzostw Polski rok po roku.
Czy możesz zdradzić nieco więcej o tym, jak wyglądają treningi strzeleckie i jak przebiegają twoje przygotowania do sezonu? Trenujesz głównie w Łodzi, czy często wyjeżdżasz na zgrupowania?
Trening strzelecki odbywa się głównie na strzelnicach, chociaż mamy również zgrupowania kondycyjne przed sezonem. Generalnie strzelectwo ma bardzo wiele odnóg, można trenować pistolet, rzutki ze strzelby, strzelania do ruchomej tarczy i karabin. Ja wybrałam karabin, który z kolei dzieli się na trzy główne konkurencje: trzy postawy, gdzie strzela się na 50 metrów, kolejno z postawy klęczącej, leżącej i stojącej, z karabinu kulowego, o kalibrze 5.6 mm. Drugą konkurencją jest sama postawa leżąca, strzelana osobno, podobnie jak w trzech postawach, która jest od niedawna konkurencją nieolimpijską. I jeszcze moja ulubiona konkurencja, pneumatyk, czyli potocznie mówiąc – strzelanie z wiatrówki na 10 metrów ze śrutu. W sezonie zimowym skupiamy się bardziej na treningach pneumatycznych, ponieważ nie strzela się trzech postaw zimą ze względu na temperaturę na zewnątrz. Pneumatyk zawsze strzelany jest na hali czy strzelnicy. W zasadzie cały rok jeździmy na zawody i zgrupowania, chociaż jesienią zawody są organizowane głównie w Polsce. Zgrupowania odbywają się zazwyczaj we Wrocławiu, ponieważ jest tam bardzo duży i dogodny do trenowania obiekt. Zawody międzynarodowe rozgrywane są przede wszystkim w Europie, ale są też Puchary Świata czy Akademickie Mistrzostwa Świata i Uniwersjady, na które jeździmy po całym świecie.
Mimo młodego wieku masz w swoim dorobku już wiele sukcesów zarówno na arenie ogólnopolskiej, jak i międzynarodowej. Który z nich cenisz sobie najbardziej?
Zdecydowanie srebro na Mistrzostwach Europy Seniorek z karabinu pneumatycznego, które zdobyłam na Węgrzech w Gyor w 2018 roku. Byłam wtedy niesamowicie dobrze przygotowana i był to pierwszy sukces, trochę niespodziewany, który pokazał, że zaczynam coś znaczyć na arenie międzynarodowej. Otworzył mi też furtkę do dalszego rozwoju i dał motywacyjnego kopa, żeby uwierzyć w siebie i walczyć o Tokio 2020. Bardzo niedocenianym przez środowiska sportowe są natomiast medale z zawodów akademickich. Bardzo miło wspominam nasze złoto z Uniwersjady, którym media zainteresowały się dużo bardziej niż medalem z Mistrzostw Europy. Osiągnęłyśmy z Anetą Stankiewicz i Natalią Kochańską duży sukces, na zawodach o nie niższym poziomie niż inne międzynarodowe zawody.
No właśnie…. Możesz też pochwalić się sukcesami w sporcie akademickim. W 2018 roku zdobyłaś złoty medal Akademickich Mistrzostw Świata w Kuala Lumpur. W 2019 roku zostałaś z koleżankami mistrzynią Uniwersjady w Neapolu – był to medal szczególny, bo pierwszy dla reprezentacji Polski we Włoszech. Mówisz, że miło wspominasz międzynarodowe imprezy akademickie. Czy twoim zdaniem różnią się one czymś od pozostałych zawodów?
Imprezy akademickie to najlepsze zawody, na jakich byłam! Może też przez lekki wzgląd na miejsca ich organizowania – Kuala Lumpur i Neapol to wspaniałe miasta – ale przede wszystkim ze względu na super atmosferę! Szczerze mówiąc, na akademickie zawody jechałam, czując mniejszą presję niż na innych zawodach. Cieszyłam się wolnym czasem i tym co mieli do zaoferowania organizatorzy, a podczas konkurencji skupiałam się na tym co miałam do zrobienia, robiłam to i…. mamy dwa złota, rok po roku!
W tym roku po raz pierwszy rozegrano Akademickie Mistrzostwa Polski w strzelectwie sportowym, podczas których wywalczyłaś dla Uniwersytetu Łódzkiego trzy medale. Z jakimi wrażeniami wróciłaś z Bydgoszczy? Jak oceniasz poziom sportowy i organizacyjny AMP?
Bydgoszcz ma duże doświadczenie w organizowaniu zawodów, więc poradzili sobie bardzo dobrze. Znam strzelnicę w Bydgoszczy i nie byłam niczym zaskoczona. Natomiast już wcześniej były organizowanie nieoficjalne AMP-y w strzelectwie w Myślenicach, chociaż wtedy jeszcze nie zaliczane do klasyfikacji AMP. Była to super inicjatywa, skupiająca strzelców-studentów z całego kraju i świetna zabawa!
Jesteś studentką Wydziału Nauk Geograficznych Uniwersytetu Łódzkiego. Jak udaje ci się pogodzić wyczynowe uprawianie sportu ze studiami dziennymi?
Studiowanie i sport to zawsze trudne połączenie. Jestem na zajęciach kiedy mogę, ale w sezonie, kiedy jest dużo wyjazdów, nakładają się ogromne zaległości. Na szczęście mam super wyrozumiałych wykładowców, dzięki którym zawsze mogę wszystko na spokojnie nadrobić.
Jakie są Twoje najbliższe plany sportowe? Jak będzie wyglądał Twój początek 2020 roku?
Początek 2020 roku to zacięta walka o quoty. W strzelectwie mamy teraz tylko dwa miejsca olimpijskie, wywalczone przez karabiniarza i pistoleciarkę. W mojej konkurencji jeszcze nikt nie ma przepustki do Tokio, a można ją zdobyć na Mistrzostwach Europy we Wrocławiu w lutym oraz na jeszcze jednych zawodach w maju. Zatem 2020 rok to praca, praca i strzelanie!
O czym marzy Kasia Komorowska – sportowiec?
Celuję w igrzyska. To niezbyt oryginalne, ale najważniejsze marzenie – myślę, że każdego sportowca. Nie ograniczam się i marzę o złocie we wszystkich moich konkurencjach, ale do tego długa i ciężka droga przede mną. Skupiam się na treningach i pracy którą muszę wykonać. Wierzę, że efekty przyjdą z czasem.
Fot. Paweł Skraba