Futsaliści Luxiony AZS UMCS Lublin z uczuciem niedosytu zakończyli sezon w grupie południowej I ligi. Nieudany finisz zespołu z Lubelszczyzny sprawił, że szansa awansu do Statscore Futsal Ekstraklasy przeszła koło nosa.
Lublinianie wraz z kolejnymi spotkaniami umacniali się w czubie tabeli i rosły ich szanse na awans do wyższej klasy.
– Po pierwszej rundzie, po której zajmowaliśmy trzecie miejsce z niewielką stratą punktową do prowadzącej dwójki, czuliśmy, że awans jest na wyciągnięcie ręki. Apetyt rośnie w miarę jedzenia i czuliśmy, że możemy pograć o coś więcej. Zakładaliśmy, żeby przynajmniej uda się ugrać te baraże – mówi nam Konrad Tarkowski, trener, który prowadził zespół Luxiona AZS UMCS przez większość sezonu. Pod jego wodzą akademicy zanotowali nawet serie dziewięciu zwycięstw i jedenastu spotkań bez porażki, dzięki czemu wskoczyli na pozycję wicelidera.
Zdaniem Tarkowskiego, gra o ekstraklasę była najbardziej realna, ale na przeszkodzie stanęły problemy zdrowotne i wymuszona pauza od futsalu.
– Przez koronawirusa i zakażenie u jednego z członków zespołu trzeba było się udać na kwarantannę i przełożyć mecz z BSF ABJ Bochnia. Przed spotkaniem z Tychami praktycznie przez dziesięć dni nie mogliśmy trenować. Do tego pojedynku podeszliśmy wyłącznie po porannym rozruchu, w dniu meczu. Chcieliśmy chociaż poczuć piłkę – mówi Tarkowski.
Nieoczekiwany remis 4:4 z dużo niżej notowanym rywalem było z kolei ostatnim spotkaniem Tarkowskiego w roli trenera, który został odsunięty od zespołu. Jego miejsce zajął Łukasz Mietlicki, dotychczasowy asystent, a kolejne straty punktowe (porażki 4:6 u siebie z Bochnią i 1:4 na wyjeździe z Sośnicą Gliwice) zburzyły marzenia lublinian o awansie.
– Cała sytuacja mocno pokrzyżowała nam plany. Straciliśmy dziesięć dni treningów, gdzie można było poprawić dużo rzeczy i przygotować się pod kolejnych rywali. Futsal jest bardzo dynamiczną grą i przed przymusową przerwą mieliśmy bardzo dobre końcówki spotkań. Niestety, w ostatnich meczach było widać było brak tlenu u nas – tłumaczy Tarkowski.
Nieco inaczej widzi to Artur Banasik, dyrektor sportowy Luxiona AZS UMCS.
– Teraz można gdybać, co by było, gdyby nie ta kwarantanna. Nie można jednak zrzucać wszystkiego na nią. Nie zawiódł jeden element, a tych przyczyn było mnóstwo. Może zabrakło wytrzymałości, koncentracji, odpowiedniego przygotowania. Drużyna w pewnym momencie była strasznie rozbita pod względem mentalnym, czego na zewnątrz nie widać. Kwarantanna na pewno nam nie pomogła. Liczyliśmy nawet, że przymusowy odpoczynek wyzwoli u chłopaków pewną świeżość, jednak już wcześniej, po meczach z GKS Ekom Nowiny i Profi Sport AZS AWF Wrocław, dało się zaobserwować niepokojące symptomy. Kalendarz gier, nawet po kwarantannie, również był sprzymierzeńcem. Tworzyliśmy sytuacje, graliśmy efektownie, a później traciliśmy bramki – mówi.
Ostatecznie Luxiona AZS UMCS, dzięki wygranej w Mikołowie z miejscową Kamionką (3:2) na koniec rundy rewanżowej, zakończyła sezon na czwartym miejscu w grupie południowej I ligi z dorobkiem 42 punktów. Przepustka do ekstraklasy przypadła Górnikowi Polkowice i Sośnicy Gliwice, a na najniższym stopniu podium uplasowała się BSF ABJ Bochnia.
– Nigdy jeszcze nie zdobyliśmy tylu punktów w I lidze, ale mimo to bezsporne jest, że pod względem sportowym jesteśmy zawiedzeni. Planem minimum było zajęcie miejsca barażowego. Przed sezonem sprowadziliśmy zawodników spoza miasta i województwa. Trzeba pracować wiele lat, żeby osiągać sukcesy, opierając zespół na własnych wychowankach. Awansu nie ma, ale w przyszłym sezonie chcemy znów powalczyć o ekstraklasę – deklaruje Banasik. – Już w zakończonym sezonie byliśmy organizacyjnie przygotowani na nią. Liznęliśmy wyższego poziomu i teraz pora zbudować budżet, który pozwoli na sprowadzenie graczy umożliwiających grę o awans – dodaje.
Obecnie prowadzone są rozmowy z włodarzami miasta i województwa, jak również ze sponsorami. Otwarta pozostaje kwestia wyboru nowego szkoleniowca i zawodników. Banasik wyraża nadzieję, że w klubie chcą rozszerzyć kadrę zespołu do 20 nazwisk, z czego 15 ma stanowić o sile.
– Cieszyłbym się, jeśli z tego grona ponad połowę stanowili nasi studenci UMCS – mówi dyrektor sportowy. W doborze potencjalnych wzmocnień ma pomóc szykowany na czerwiec camp. Jeżeli uda się zrekrutować odpowiednią liczbę zawodników, w planach jest utworzenie drugiego zespołu, który od przyszłego sezonu miałby występować w II lidze.
Tekst: Artur Kluskiewicz