Adela Piskorska to w ostatnim czasie jedna z najjaśniejszych gwiazd polskiego pływania. W czerwcu została dopiero drugą – po Otylii Jędrzejczak – mistrzynią Europy na długim basenie. Teraz czeka ją olimpijski debiut. Drogę do Paryża usłała sobie złotymi medalami ważnych imprez międzynarodowych.
Zawodniczka AZS UMCS Lublin od kilku lat zwraca na siebie coraz większą uwagę kibiców pływania. Już w 2022 roku była bardzo blisko wyjazdu na mistrzostwa Europy w Rzymie. Do minimum na 50 m stylem grzbietowym zabrakło jej wówczas tylko kilku setnych sekundy. Nie poddała się i już kilka miesięcy później mogła świętować pierwszą kwalifikację na wielką imprezę międzynarodową – mistrzostwa świata na krótkim basenie w Melbourne.
Dla urodzonej w 2003 roku grzbiecistki przełomowy okazał się kolejny sezon. Już podczas prestiżowego cyklu Mare Nostrum wypełniła minimum olimpijskie na dystansie 200 metrów, a na mistrzostwach świata w Fukuoce była ważnym ogniwem sztafety, która – jak się później okazało – zapewniła sobie miejsce wśród zaledwie szesnastu drużyn z przepustką do Paryża.
Na pierwsze wielkie międzynarodowe sukcesy podopieczna Adriana Szajnickiego też nie musiała długo czekać. Prosto z Fukuoki przeniosła się do Chengdu, gdzie odbywała się Uniwersjada. W Chinach sięgnęła po złote medale na 50 i 100 m stylem grzbietowym, a wyścig sprinterski wspominała jeszcze w trakcie tegorocznych mistrzostw Polski.
– W finale na 50 metrów wyszło mi najlepsze zakończenie w moim życiu. Chciałabym to powtórzyć, bo tam wszystko wyszło na styk. W sprincie czasami zły ruch ręki powoduje, że zabraknie tych 5-10-20 centymetrów na finiszu i już te setne sekundy uciekają – opowiadała.
Prawdziwy letni maraton startowy w 2023 roku Piskorska zwieńczyła udział w pierwszych w historii młodzieżowych mistrzostwach Europy (do lat 23). W Dublinie nasza reprezentantka, napędzona dobrymi wynikami z Chengdu, znów cieszyła się ze złota – tym razem na 100 m stylem grzbietowym.
Na tym dystansie brakowało jej wciąż tylko kwalifikacji na igrzyska. To zmieniło się w kwietniu tego roku. W finale mistrzostw Polski popłynęła znakomicie. Zdominowała wyścig o złoto i uzyskała czas 59.92 – lepszy o siedem setnych od wymaganego minimum. Po zobaczeniu wyniku wyraźnie wzruszona ukryła twarz w dłoniach, ciesząc się z możliwości kolejnego indywidualnego startu w stolicy Francji.
– Pamiętam jak trzy lata temu postawiliśmy sobie za cel, żeby robić minima na najważniejsze imprezy właśnie w treningu i mam nadzieję, że jestem już na takim poziomie – mówiła na gorąco po zakończeniu rywalizacji w Lublinie, nie kryjąc radości. – Nie chciałabym być teraz w skórze zawodników, którym niedużo brakuje albo walczą do ostatnich metrów o minimum olimpijskie. Cieszę się, że już je mam – dodawała.
– Każdy krok do przodu jest dobry. Najpierw zdobywałam medale Uniwersjady, później mistrzostw Europy młodzieżowców. Na pewno marzą mi się medale mistrzostw Europy i świata, czy nawet igrzysk, ale to kroczek po kroczku. Po prostu tego sobie życzę – wspominała.
Pierwsze z tych marzeń spełniła bardzo szybko. Podczas czerwcowego czempionatu w Belgradzie Piskorska została mistrzynią Europy na 100 m stylem grzbietowym, uzyskując drugi wynik w karierze (59.79). Indywidualnie była też 3. na 50 i 6. na 200 metrów.
– Byłam rozczarowana wyścigiem na Arena Grand Prix w Łodzi. Tam za bardzo chciałam i „umarłam”. Teraz utrzymałam tempo na drugiej pięćdziesiątce. Trochę mnie ścinało, ale przeczekałam ten moment i przyspieszyłam. Widziałam też, że dziewczyny nie płyną najszybciej. Złamałam minutę, więc byłam blisko rekordu Polski, blisko życiówki. Jestem taka zadowolona – opowiadała na gorąco. Co ważne, w Serbii wcale nie startowała w pełni formy.
– Miałam może trochę luźniejszy zeszły tydzień. Na początku był plan, żeby się „wyostrzyć”, ale jak dowiedzieliśmy się, że zawody będą na otwartym basenie, to uznaliśmy, że nie ma sensu aż tak ryzykować – mówiła po zdobyciu złota. – Teraz przede mną półtora-dwa tygodnie większej pracy, a później będziemy już szlifować poszczególne elementy, żeby główna forma była na Paryż. Mam nadzieję, że tam będzie super – dodawała.
Zawodniczka AZS UMCS Lublin doskonale zdaje sobie sprawę z tego, że rywalizacja na igrzyskach będzie stała na bardzo wysokim poziomie – Wiem, że będzie trzeba pływać szybko już od rana – zauważa.
W gorączce olimpijskich przygotować Piskorska stara się jednak dbać o zbalansowanie sportu z codziennym życiem. – Nie chcę popaść w stan, w którym pływanie stanie się całym moim życiem. Trzeba mieć pewne odskocznie i dać odpocząć głowie od tego, że ciągle przychodzi się na treningi i daje się z siebie sto procent – mówi.
– Trzeba dbać o regenerację, sen, żywienie, suplementację, ale też trzeba umieć się od tego odciąć i myśleć o czymś innym. Ja zazwyczaj przeglądam coś w internecie, albo wychodzę na spacer i zwiedzam różne miejsca, jeżeli mam taką możliwość. Lubię wyjść do natury. Do tego uczę się albo mam zajęcia na uczelni. Staram się raczej zaliczać wszystko na bieżąco, żeby mieć to poukładane, i żeby – kiedy skończę pływać – mieć zapewnioną przyszłość. Ale mam nadzieję, że jeszcze trochę pociągnę – uśmiecha się nasza kadrowiczka.
Do swojego olimpijskiego debiutu Piskorska podchodzi jednak bardzo spokojnie. – Nie warto dmuchać tego wielkiego balonu, rozkręcanego przez media i świat. To są takie same zawody jak każde inne, tylko odbywają się raz na cztery lata – komentuje 20-latka, podkreślając, że podobne podejście ma również do samych przygotowań do startu.
– Przebiegają tak jak do innych imprez. W ten sam sposób szykowalibyśmy się do mistrzostw Europy czy świata. Nawet gdyby celem było mistrzostwo Polski, to byłoby tak samo – twierdzi.
Na pływalni w Paryżu Piskorska wystartuje indywidualnie, ale będzie też walczyć wspólnie z Dominiką Sztanderą, Pauliną Pedą i Kornelią Fiedkiewicz na dystansie 4×100 m stylem zmiennym. Do rywalizacji sztafetowej na igrzyskach nasze zawodniczki również przystąpią w roli aktualnych mistrzyń Europy.
Igrzyska rozpoczną się 26 lipca. Pierwsze medale w pływaniu zostaną rozdane już następnego dnia.