Skoro brązowy medal już mam, to może w przyszłości czas na mistrza Polski? Nie porzucam marzeń i planów – mówi w rozmowie z naszym portalem Piotr Chodorski, brązowy medalista mistrzostw kraju, mulimedalista Akademickich Mistrzostw Europy, uczestnik uniwersjady na Tajwanie
– We włoskim Camerino zdobył pan w deblu medal na Akademickich Mistrzostwach Europy. Ciężko było?
– Sam turniej był nieźle zorganizowany, na fajnym górzystym terenie, gdzie mieliśmy fajne widoki. Bardzo cieszy medal w deblu, ale za to nie byłem zadowolony z losowania singlowego. Wszyscy lepsi zawodnicy zostali przydzieleni do jednej połówki, co oznaczało, że tylko jeden mógł zdobyć medal. Akurat właśnie z tej części drabinki wygrał Turek. Ja z kolei zakończyłem zmagania na piątym miejscu.
– Dwa lata wcześniej, w czeskim Ołomuńcu, wrócił pan aż z trzema medalami.
– Wspaniały występ indywidualny, jak również mojej poprzedniej drużyny. W singlu udało mi się zdobyć wicemistrzostwo Europy. W Italii ciężko było powtórzyć taki sukces.
– W deblu w Camerino, jako duet Państwowej Wyższej Szkoły Zawodowej w Zamościu, występował pan z Igorem Zawadzkim.
– Pierwszy raz graliśmy z Igorem w deblu. Jak się okazało w rywalizacji, była zgrana z nas para. Mocne strony Igora? Zdecydowanie duża dolna rotacja z bekhendowej strony, ponieważ on jest obrońcą.
– Co by nie mówić, stał się pan multimedalistą w akademickiej, międzynarodowej rywalizacji.
– Rzeczywiście, uzbierało się trochę tych krążków. Złoto w deblu już mam, podobnie w drużynie. Brakuje tylko w singlu. Srebro jednak jest także sporym sukcesem.
– Z rywalizacji akademickiej występował pan również jako reprezentant Polski, przed dwoma laty na uniwersjadzie letniej na Tajwanie.
– Niesamowite przeżycie, pierwszy raz brałem udział w takiej imprezie. Na drodze do ćwierćfinału przegrałem 0:4 z przedstawicielem gospodarzy, Chen Chien-An. Co ciekawe, jedenaście lat wcześniej rywalizowaliśmy w nieoficjalnych mistrzostwach świata kadetów. Wtedy też on był u górą. Przegrałem jednak z nie byle kim, bo w przeszłości był on w światowej czołówce.
– Ten rok obfituje u pana w sukcesy. W marcu zdobył pan brąz – pierwszy swój pierwszy krążek mistrzostw kraju w grze pojedynczej, w wieku 28 lat.
– Świetne uczucie, długo musiałem czekać na to. Skoro brązowy medal już mam, to może w przyszłości czas na mistrza Polski? Nie porzucam marzeń i planów.
– W powiecie jarosławskim czy rodzinnej gminie Miękinia pamiętają o tych sukcesach. Na lokalnych stronach internetowych nie brakuje informacji o pańskich występach. Widać, że ludzie tym żyją.
– W Jarosławiu ludzie żyją tym sportem. Mnie samemu grało się tam bardzo dobrze. Wszelkie wyróżnienia i słowa sympatii przyjmuję są bardzo miłe i motywujące do jeszcze cięższej pracy.
– Rok temu zmienił pan klub – ze Spójni Warszawa na właśnie Kolping Frac Jarosław.
– Wiadomo, że Jarosław zawsze stara się walczyć o mistrza Polski i to przeważyło o przejściu do tego klubu. To już jednak przeszłość. W nowym sezonie będę grał już w AZS Politechniki Rzeszowskiej. Staram się na przygotowaniu do przyszłego sezonu, aby zrealizować swoje cele i prezentować jak najlepiej.
– Co przekonało pana, by wybrać przenosiny do Rzeszowa?
– Perspektywa gry w tym miejscu wydała się być interesująca. Celujemy w wejście do najlepszej szóstki Superligi i grę w play-off. Nie można jednak zapomnieć, że nasza liga jest bardzo mocna i utrzymanie jest priorytetem, obowiązkiem.
– Dzwonię do pana i okazuje się, że przebywa pan na obozie z innym klubem.
– Od dwóch lat współpracuję z AZS Wrocław. Pomagam temu klubowi w rozwoju sportowym koleżanek, wspólnie trenujemy. Akurat jesteśmy na obozie w Stroniu Śląskim i powiem szczerze, że nigdy nie byłem na tak profesjonalnym obozie, gdzie klub zwraca uwagę na m.in. trening motoryczny czy odnowę biologiczną, którą zajmuje się specjalny fizjoterapeuta.
– Dokąd sięgają pańskie cele sportowe? Co zakłada pan sobie na kilka, kilkanaście najbliższych miesięcy?
– Nie wybiegam tak daleko w przyszłości. W nowym klubie zakładam sobie dobrą grę w Superlidze, a ponadto zrobię wszystko, co w mojej mocy, by sięgnąć po złoto w singlu w Mistrzostwach Polski.