Daria Zabawska została w miniony weekend mistrzynią Polski w rzucie dyskiem. Reprezentantka AZS UMCS Lublin była faworytką w Radomiu i nie zawiodła pokładanych w niej nadziei.
Jesteś zadowolona ze swojego występu na mistrzostwach Polski?
– Czuję, że nie wykorzystałam bardzo dobrych warunków, jakie panowały podczas konkursu. Kiedy przyszłam na stadion trochę się przestraszyłam, że za mocno wieje. W ogóle mi to jednak nie przeszkadzało. Tylko w jednym rzucie delikatnie mnie zgasiło. Na pewno cieszy mnie to, że rzuciłam w Radomiu prawie 60 metrów. Do mistrzostw świata mam jeszcze miesiąc. Wracam po delikatnym „pokłóceniu się” z techniką. Myślę, że na Doha uda mi się przygotować szczyt formy.
Czy konkurs rzutu dyskiem mężczyzn, w którym dość niespodziewanie triumfował Bartłomiej Stój, był dla Ciebie inspiracją?
– Oczywiście , fajnie jak kolega rzuca tak daleko i zdobyła złoty medal. Nasz trener jest najlepszy w Polsce.
Jak sądzisz, gdzie jest granica Twoich możliwości w tym sezonie? Jak daleko możesz rzucić, biorąc pod uwagę to, jak Ci to wychodzi na treningach?
– W moim przypadku nie ma co porównywać treningów do zawodów. Czasami jest to różnica paru metrów. Wydaje mi się mi, że w konkursie na mistrzostwach Polski dysk mógł polecieć dalej. Bardzo chcę w tym roku rzucić minimum na Igrzyska Olimpijskie. Nie wiem czy mi się to uda, ale z minimum byłabym zadowolona.
W Radomiu po raz piąty raz z rzędu stanęłaś na podium Mistrzostw Polski. To był Twój konkurs. Jak ważny jest dla Ciebie ten sezon?
– Najważniejszy jest oczywiście następny sezon. Na Igrzyskach będę walczyła o jak najlepszy rezultat. To jest pierwszy rok współpracy z trenerem Witoldem Suskim, więc tytuł zawdzięczam jemu. Mam nadzieję, że z czasem będzie tylko lepiej. Po cichu liczę na bardzo dobre rezultaty. Oboje z trenerem uważamy, że mnie na to stać. Nie chcę o tym mówić na głoś, zobaczymy jak potoczą się kolejne miesiące.
Które tegoroczne zawody uważasz za najbardziej udane? Podczas którego konkursu czułaś się najlepiej?
– Na Mityngu w Gliwicach na początku czerwca, kiedy ustanawiałam nowy rekord życiowy. Czułam się wtedy najlepiej i moje rzuty wyglądały bardzo dobrze technicznie. Mistrzostwa Polski też oceniam pozytywnie. Jedynie pora konkursu (godz. 13:15 – przyp. red.) nie pomagała. Gdyby konkurs rozpoczął się o godzinie 15:00, byłoby lepiej. Może bardziej bym się rozbudziła (śmiech).
Tekst i foto: Piotr Rejmer