Polskie biathlonistki szykują formę do nowego sezonu. Wśród kadrowiczek są trzy zawodniczki KS AZS AWF Katowice, w tym Kamila Żuk, która liczy na lepsze miejsca w Pucharze Świata.
Zakończyło się drugie zgrupowanie Biało-Czerwonych w Dusznikach-Zdroju (pierwsze trwało od 5 do 18 czerwca). Do 17 lipca polskie biathlonistki trenowały pod okiem trenera Michaela Greisa. Niemiec na krajowe zgrupowania zabrał osiem zawodniczek z kadry A i B, czyli dwa razy więcej niż poprzedniego roku. Etatowymi przedstawicielkami pierwszej reprezentacji są dwie zawodniczki KS AZS AWF Katowice – Monika Hojnisz-Staręga i Kamila Żuk. W Dusznikach-Zdroju ćwiczyły wspólnie m.in. z Natalią Tomaszewską, która dopiero aspiruje do kadry A.
Jak podkreśla Greis, dużo pracy było poświęconej jakości strzelania. – Zależy nam na tym, by połączyć ją z szybkością. Wietrzne warunki, jakich doświadczamy, są wyzwaniem, ale w konsekwencji pomagają podnieść poziom umiejętności strzeleckich. Niepewność związana z podróżowaniem w czasach pandemii spowodowała, że w tym roku zrezygnowaliśmy z obozów na dużej wysokości. Duszniki-Zdrój są dla nas odpowiednim miejscem, staramy się wykonywać naszą pracę tutaj jak najlepiej – mówi Greis w rozmowie z biathlon.pl.
Dla Niemca, który po zakończeniu poprzedniego sezonu przedłużył kontrakt o dwa lata, będzie to drugi rok współpracy z polskimi biathlonistkmi. Jak sam przyznaje, niezmiennie celem numer jeden pozostaje budowa silnej reprezentacji na igrzyska olimpijskie w Pekinie w 2022 roku, a także rozwój indywidualny zawodniczek.
Na progres sportowy w nadchodzącym sezonie liczy Kamila Żuk, która po sukcesach w karierze juniorskiej stopniowo rozkręca się wśród seniorek. W poprzednim PŚ była 38. w klasyfikacji generalnej, punktując osiem razy, a dwukrotnie plasując się w TOP 10. Podczas styczniowych sprintów w Niemczech – w Oberhofie i Ruhpolding – zajmowała odpowiednio 9. i 10. lokatę. W końcówce sezonu mocno obniżyła loty, a ponadto, w MŚ we Włoszech zaprezentowała się poniżej oczekiwań.
– Ogólnie sezon uznaję za udany, ale jego finisz mógłby być lepszy. Nie wiem, z czego wzięła się słabsza dyspozycja – czy to było zmęczenie organizmu, czy tylko głowy. Sama napędzałam się wynikami i wyobrażałam sobie, co jeszcze więcej mogę osiągnąć. Z tej sytuacji muszę wyciągnąć wnioski i podejść mądrzej do następnych miesięcy. Generalnie przez większą część sezonu prezentowałam stabilną formę, plasując się w PŚ gdzieś w okolicach pierwszej dwudziestki. Oczywiście, mam większe ambicje, ale wszystko trzeba robić małymi krokami – tłumaczy Żuk.
Dużo zastrzeżeń było kierowanych pod adresem Żuk w zakresie szybkości czy skuteczności strzelania. – To nigdy nie było mocną stroną, zawsze lepsza byłam w biegu, co na pewno stanowiło klucz do dotychczasowych sukcesów. Biegowo jestem w stanie walczyć z najlepszymi, ale strzelanie eliminowało mnie z walki o czołowe lokaty. Te błędy da się wyeliminować, ale wymaga to czasu. Mam nadzieję, że pierwsze efekty przyjdą już w nowym sezonie – wyraża nadzieję 22-latka.
Początkowo Polki miały wystartować w sierpniowych mistrzostwach świata w nartorolkach w Ruhpolding, jednak czempionat nie dojdzie do skutku. – Ewentualne starty miałyśmy potraktować tylko jako mocniejszy trening. Trener chyba nie nastawiał się szczególnie na te zawody. Wiadomo, fajnie byłoby się sprawdzić, czy przygotowania idą w dobrym kierunku i ewentualnie nad czym musimy jeszcze popracować. Ale nie sądzę, żeby odwołanie mistrzostw w jakiś sposób wpłynęło na nasze przygotowania – uważa Żuk.
Odwołanie imprezy sprawiło, że anulowano również zgrupowanie w Niemczech. Pierwszym zagranicznym obozem dla polskich biathlonistek będzie wrześniowy wyjazd do austriackiego Obertiliach. Prawdopodobnie w październiku treningi przeniosą się do Ramsau. W międzyczasie zostaną rozegrane MP w biathlonowym crossie (4-6 września) czy biathlonie na nartorolkach (2-4 października), a kobieca kadra zostanie zmniejszona do sześciu nazwisk. Start nowego sezonu Pucharu Świata przewidziano na weekend 28 i 29 listopada w fińskim Kontiolahti, gdzie zostaną rozegrane biegi indywidualne oraz sprint. Z kolei w dniach 9-21 lutego przyszłego roku biathloniści powalczą w mistrzostwach świata w słoweńskiej Pokljuce.
– O swoich osobistych celach nie chcę głośno mówić, wolę nie zapeszać. Przede wszystkim zależy mi na tym, by sezon uznać za udany już całościowo, a nie tylko częściowo – wierzy Żuk.
Współpraca: Artur Kluskiewicz