Czarne chmury zebrały się nad Tauronem AZS Częstochowa. Jedna z najbardziej rozpoznawalnych marek siatkarskich przeżywa duże problemy finansowe. Nie wiadomo czy – a tym bardziej kiedy – uda się wyprowadzić klub na prostą.
Akademicy spod Jasnej Góry są wielokrotnymi medalistami mistrzostw Polski, a po tytuł najlepszej drużyny w kraju sięgali sześciokrotnie. Od poprzedniego złota minęło dwadzieścia lat, a później na szyjach zawisły „jedynie” czterokrotnie srebrne i trzykrotnie brązowe medale. Pomijając wygranie w 2012 roku CEV Challenge Cup, przez ostatnią dekadę następowała stopniowa, sportowa degradacja. Doszło do przekształceń organizacyjnych sekcji w formę spółki, a spadek przed dwoma laty z PlusLigi wydawał się być gwoździem do trumny częstochowskiej siatkówki. Klub od poprzednich właścicieli kupili Kamil Filipski i Mateusz Czaja, zatrudniając m.in. jako trenera Krzysztofa Stelmacha. Niestety, szybko okazało się, że problemy częstochowskiej siatkówki się nie skończyły. Przeciwnie, dziś są jeszcze większe.
A jeszcze rok temu AZS pod wodzą byłego reprezentanta Polski był bliski powrotu do elity, ale w barażach o miejsce w niej przegrał gładko trójmecz z Łuczniczką Bydgoszcz (0:3). Niewiele osób zdawało sobie sprawę, iż jasnogórski klub borykał się z kłopotami finansowymi. Zasłonę milczenia zerwał w marcu Stelmach, ujawniając w rozmowie z Radiem FON szczegóły.
– Zaległych jest osiem płatności. Mieliśmy dużo zapewnień ze strony rządzących, że te pieniądze będą zapłacone. Środków na kontach nie ma, to jest jakiś skandal. Będziemy to załatwiać drogą sądową. My też jesteśmy ludźmi, chcemy żyć na swoim poziomie. Mamy rodziny – apelował szkoleniowiec, obecnie prowadzący Stal Nysa.
Sprawą odzyskania wierzytelności Stelmacha oraz reszty zespołu zajęli się sąd, a następnie komornicy, którzy w tym celu zajęli… klubowe trofea. Co gorsza dla klubu – jak informowały w lutym SportoweFakty.WP.pl – jego władze nie złożyły wniosku o jedną z dotacji do miasta, a jedno z domowych spotkań było rozgrywane w… Kamienicy Polskiej, położonej o 20 km od Częstochowy. Powód? Zaległości wobec spółki Hala Sportowa Częstochowa, zarządcy obiektu.
Pozytywem ostatnich tygodni jest z pewnością utrzymanie miejsca w I lidze. Utrzymanie cenne tym bardziej, że częstochowianie zakończyli rundę zasadniczą na ostatniej pozycji. Podopieczni trenera Piotra Łuki, w przeszłości byłego zawodnika AZS-u, zwyciężyli 3:1 w czteromeczowej rywalizacji z UKS-em Mickiewicz Kluczbork. Decydujące spotkanie w fazie play-out rozstrzygnęli w identycznych rozmiarach, a MVP pojedynku został Dawid Murek. Blisko 42-latek, jedna z legend „biało-zielonych”, wrócił przed rokiem do Częstochowy z myślą gry jako libero, jednak spędził w roli przyjmującego. Czy w przypadku wyjścia klubu na prostą zostanie w nim?
– Nie chce jeszcze niczego deklarować. Cały czas powtarzam, że jak zdrowie pozwoli, to jeszcze bardzo chętnie pogram – mówił ostatnio Murek. Na rozwój sytuacji czekają też inni zawodnicy. Klub zapowiada dalszą działalność i wdrożenie planu restrukturyzacyjnego, który ma uzdrowić finanse „biało-zielonych”. Trzymamy kciuki!