Ambitne plany Anny Puławskiej. „Za nazwisko i dawne wyniki nikt nie przyzna mi miejsca””

0
560

Niespełna półtora miesiąca pozostało do krajowych regat kwalifikacyjnych do kadr narodowych. Anna Puławska, podwójna medalistka igrzysk z Tokio, nie ukrywa, że liczy na lepszy występ w Wałczu niż przed rokiem. – Poprzedni, zeszłoroczny okres przygotowawczy był dla mnie dość specyficzny. Teraz wszystko idzie zgodnie z planem – zapewnia zawodniczka AZS AWF Gorzów Wielkopolski, który wierzy w start w Paryżu w trzech olimpijskich konkurencjach.

Kadra narodowa kajakarek, prowadzona przez trenera Tomasza Kryka, ma już za sobą pięć miesięcy przygotowań do nowego sezonu. Od połowy stycznia centrum treningowym „Atomówek” jest Portugalia. Na zgrupowaniach na Półwyspie Iberyjskim spędzają po kilka tygodni, a każda z przerw między obozami jest wykorzystywana do maksimum przez zawodniczki.

– Będąc w domach, mamy tyle spraw do załatwienia, że czasami doba jest zbyt krótka, aby zrobić wszystkie zaplanowane rzeczy. Często każdy dzień wygląda tak samo: od rana realizuję treningi, a popołudniu swoje prywatne sprawy, żeby jak najwięcej z nich załatwić i być gotową na kolejne zgrupowanie. Jako sportowcy organizację dnia mamy w małym paluszku, wiemy, co mamy robić. Zresztą, kalendarz jest tak wypełniony, że czasu dla siebie zostaje bardzo mało albo wcale. Ja to lubię, przez tyle lat przyzwyczaiłam się do życia w takim rytmie. Później efekty pracy na koniec sezonu smakują wyjątkowo – opowiada Anna Puławska, zawodniczka AZS AWF Gorzów Wielkopolski.

W roku olimpijskim nie ma miejsca na zaniedbania. W grupie „Atomówek” od lat wszystko jest dopięte na ostatni guzik, tak, żeby mogły one  w pełni skupić się na treningu. A jest o co walczyć – na starty olimpijskie do Paryża trener Tomasz Kryk zabierze sześć zawodniczek. Jedną z nich zamierza być Puławska, która pierwszy raz na igrzyskach była w 2021 roku w Japonii i jako debiutantka wywalczyła dwa medale (srebro w K2 500 metrów z Karoliną Nają oraz brąz w K4 500 metrów z Nają, Heleną Wiśniewską i Justyną Iskrzycką).

– Trzy lata temu, przygotowując się do Tokio, miałam zupełnie inną mentalność i nastawienie do treningów. Na własnej skórze doświadczyłam, czym są igrzyska. Przez ten czas zmieniły się u mnie bodźce treningowe, w wielu elementach stałam się bardziej dojrzałą zawodniczką. Czy w Paryżu będzie lepiej niż w 2021 roku? Jestem dobrej myśli, bo cała nasza drużyna zgromadziła na tyle doświadczeń, że można patrzeć optymistycznie na najbliższe igrzyska. Wyrobiłyśmy sobie pozycję w światowej czołówce i jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem, to wszyscy będziemy się tylko cieszyć – zapewnia Puławska, która w Mrągowie, skąd pochodzi, może liczyć na duże wsparcie i wyrazy sympatii ze strony lokalnej społeczności. Na rodzinnym bloku doczekała się nawet muralu. – Mrągowo jest na tyle małą miejscowością, że wszyscy się znamy. Do dziś zdarza się, że ludzie mylą mnie z siostrą bliźniaczką i wtedy Gosia przyjmuje na swoje barki gratulacje i pytania (śmiech). Samo odsłonięcie tego muralu na rodzinnym bloku było dla mnie radością i bardzo miłym zaskoczeniem. Zostałam doceniona w moim rodzinnym mieście za dotychczasowe osiągnięcia. Jest to dla mnie bardzo ważne miejsce, w moim rodzinnym bloku wszystko się zaczęło. Dzięki temu mam jeszcze większy sentyment do Mrągowa – podkreśla aktualna mistrzyni Europy w konkurencjach K2 i K4 na dystansie 500 metrów, która obecnie wraz z reprezentacją przebywa na zgrupowaniu w portugalskim Montebelo.

Grupa trenera Kryka, podobnie jak inne kadry sprintu kajakowego, na pierwszy oficjalny start musi poczekać do krajowych regat kwalifikacyjnych w Wałczu. To na torze regatowym w Centralnym Ośrodku Sportu – Ośrodku Przygotowań Olimpijskich rozstrzygnie się kwestia miejsca w ścisłej kadrze narodowej na nadchodzący sezon.

– Wiadomo, że forma powoli się rozwija i już chce się startować, ale jednocześnie jesteśmy świadome, że przed nami jeszcze wiele ciężkich treningów. Potrzebne jest samozaparcie, żeby do wytrwać do kwietnia – przypomina Puławska, która unika odpowiedzi na pytanie, czy na półtora miesiąca przed krajowymi kwalifikacjami któraś z zawodniczek wyrasta na miano faworytki. – Z samych treningów nie można wiele wywnioskować. Potrzebna jest adrenalina związana ze startami, żeby dowiedzieć się, która z nas reprezentuje najwyższy poziom. Mamy bardzo mocną drużynę i każda z naszej dziesiątki będzie walczyć do ostatniej kropli potu, aby w Wałczu zrobić swój wyścig życia i później móc pojechać na igrzyska. Zawsze wygrywa ten, kto popełnia jak najmniej błędów – zaznacza.

Puławska nie wspomina najlepiej zeszłorocznych regat konsultacyjnych w Wałczu. 28-letnia kajakarka AZS AWF Gorzów Wielkopolski zajęła dopiero dziesiąte miejsce i w pierwszym Pucharze Świata w Szeged zabrakło dla niej miejsca w czwórce.

– Poprzedni okres przygotowawczy był dla mnie dość specyficzny. Na każdym zgrupowaniu dopadały mnie choroby, leżałam po tydzień z gorączką i nie mogłam odpowiednio wykonywać treningów. Teraz wszystko idzie zgodnie z planem, nic niepokojącego nie dzieje się ze zdrowiem. W moim przypadku organizm mobilizuje się w kluczowych momentach, wiedząc, że nie ma miejsca na pomyłki. Liczę, że tak samo będzie w Wałczu – mówi ubiegłoroczna wicemistrzyni świata w K4 500 metrów. która wierzy, że w przypadku wyjazdu na igrzyska uda się jej wystartować także w jedynce. – Wysoko stawiam sobie poprzeczkę i dążę do swoich celów, a start w jedynce na igrzyskach w Paryżu na pewno jest jednym z nich. Czuję się bardzo dobrze, w przeszłości byłam już mistrzynią Europy w K1 500 metrów, ale wiem też, że za nazwisko i wyniki z zeszłych lat nikt nie przyzna mi miejsca. Moim założeniem jest pokazać się z jak najlepszej strony, tak, żeby trener Kryk nie miał żadnych wątpliwości przy podejmowaniu decyzji – przedstawia Puławska.